Nie pamiętam słowa miłość. To Osiecka. Przecież to pamiętam. Przypominam sobie, przedzieram się przez mgłę, przez wszystkie te miodowe chmury, te krople rzeźbiące róże.
Jamajka Kingston
Potem pojawia się Betonowy las, miejska dżungla, przez którą przedzieramy się jak armia mszyc przez liście. Takie dziś oczy mam niebieskie jak niebo.
Arrigo BOITO, Agnieszka Osiecka, poezja.
Ogród rozkoszy, jak na słynnym obrazie Boscha, otwiera się przed nami stopniowo, symultanicznie, wraz z każdym kolejnym utworem. W każdej kolejnej piosence Justyna Święs jest coraz bardziej pewna i coraz częściej nawiązuje kontakt z publicznością. Kuba Karaś zaś czuje się jak ryba w wodzie, a my obserwujemy te trzy złote rybki ( jest jeszcze perkusistka) jak niegdyś, gdy byliśmy dziećmi i patrzyliśmy na ławicę gupików i mieczyków w rodzinnym akwarium.
Cafe – Bar,
Brak miejsc siedzących powoduje, że nie chce nam się pić. Za to chce nam się tańczyć, do czego nawołuje wokalistka, tańcząca jak wielobarwny, przepiękny motyl.
BROMOETAN
Unosi się zresztą w powietrzu gwiezdny pył. Wielobarwne motyle atakują scenę, na której to dziwne, magnetyczne trio porusza się niczym antyczna eskadra wewnątrz Trójkąta Bermudzkiego. Karaś w bermudach, Święs w bikini, i perkusistka z pałeczkami do jedzenie sushi.
BROMOWODÓR
Wszystkie nieorganiczne i organiczne związki tworzą tajemniczą strukturę, przez którą, jak przez międzygwiezdny tunel przepływają Pierogi. Astronauta i jego żona jedzą pierogi w przestrzeni kosmicznej. Pierogi dryfują na megalitycznej tacce przez Gwiazdozbiór Wegan. Pierogi z soczewicą, pierogi z małżami. Na międzygalaktycznej trasie statek kosmiczny Voyager zderza się z Wielkim Pierogiem. W kosmicznej przestrzeni dryfują i eksplodują talerze i tacki z pierogami z każdego miejsca na świecie. Kosmici odbierają tackę pierogów gdzieś na obrzeżach wszechświata. Bóg zajada się pierogami. Wszechświat wygląda z oddali niczym gigantyczny pieróg, kapelusz Napoleona. Napoleon wcina pieroga za pierogiem na Wyspie Świętej Heleny. Pierogi pysznią się na scenie. Pierogi w końcu ze sceny schodzą.
BRZEZINY,
Przedzierając się przez tę brzezinę, przez ten magiczny las, jak Odyseusz, ach, nie mnie jednemu pewnie na myśl przyszło, że to czysta poezja. Sentymentalna podróż w poszukiwaniu straconego czasu, w którą zabrali mnie the Dumplings, była dla mnie niczym buszowanie w zbożu, raz jeszcze, i jeszcze raz, i w nieskończoność.
BRZĘK
Na koniec rozległ się armatni wystrzał. Koniec i bomba, Kogo nie było, ten trąba.
BUKIECIARSTWO
Sztuka układania kwiatów udała się i tym razem the Dumplings wyśmienicie. Bukiet zdobiły trzy najpiękniejsze, jak dla mnie utwory. Przede wszystkim Ach nie mnie jednej, urocza i zwiewna kompozycja, która w swej melancholii dotyka zawsze najgłębszych pokładów mojego serca, i nieodmiennie wywołuje we mnie sporą dawkę wzruszenia, i niemalże metafizycznych odczuć, a to za sprawą fantastycznego tekstu Agnieszki Osieckiej i subtelnego podkładu muzycznego, jaki stworzyli the Dumplings. To pierwszy, najpiękniejszy kwiat. Rosa Mundi. Potem Nie gotujemy, piosenka, która przenosi mnie, nie wiem czemu, no dobra, wiem, ale nie powiem, do wnętrza mojej ukochanej powieści, czyli Gry w klasy Julio Cortazara. Na koniec, last but no least, sado – masochistyczna opowieść o krwawej relacji, A ona kocha go, mimo że..
Krystian Kajewski

Od urodzenia mieszkanka miasta Gdańsk, orunianka, malarka, graficzka, poetka fotografka, felietonistka, publicystka na Portalu Gdańsk Miasto Marzeń.
Manager środowisk artystycznych
Członek KMPOiW "Solidarność"







