Aktualności

“Lalka” – przez miłość do nieszczęścia. Recenzja Krystiana Kajewskiego.

LALKA
PRZEZ MIŁOŚĆ DO NIESZCZĘŚCIA
Reż. Wojciech Has
Adaptacja powieści Bolesława Prusa

Zapewne, miłość jest siłą, co Słońce i gwiazdy porusza, jak chciałby Dante. Niestety umiejscowiona jest owa miłość w okolicach podbrzusza, co jej niekiedy wysoki status ontologiczny mocno narusza. Miłość kupca Wokulskiego do Lalki Łęckiej jest jak miłość chłopca, który puszcza drewniane łódeczki, do Wenus z Milo, którą ujrzał był na jakiejś reprodukcji w albumie z zebranymi dziełami sztuki. Co prawda Wokulski jako kupiec bogaty może sobie pozwoli na kupno płótna albo i nawet kobiety. Zawsze to będzie jednak tylko transakcja.

Rzeczywiste stawanie się i fałszywy ewolucjonizm. Pozostaje nam rozważyć same w sobie dwa złudzenia teoretyczne, w obu przypadkach, stracone złudzenia. Pierwsze ze złudzeń to złudzenie o tym, że miłość daje szczęście. Drugie, że można ten stan opisać. Tak więc zagadnienie poznania wikła się i może staje się nierozwiązywalne na skutek tej myśli, że miłość jest tak zwaną pułapką ontologiczną.

Roczniki
Na krótko po 1968 r. Lalka Hasa stała się światową sensację, zwyciężając Festiwal Filmowy w Panamie. Co prawda Wokulski o fizjonomii Mariusza Dmochowskiego nie chodził w panamie, a jeno w sporawym, modnym podówczas, szapoklaku, to wszakże odtwarzająca Izabelę Łęcką młoda Beata Tyszkiewicz mogłaby śmiało ubiegać się o tytuł Miss Panama. Tyszkiewicz to przecież nie do końca wykorzystana przez kino polska seksbomba na miarę Brigitte Bardot czy Catherine Deneuve. W roli Lalki jej posągowa uroda, w połączeniu z chłodnym charakterem, czyni z niej skałę lodową o którą rozbija się frachtowiec pełnego frasunku bławatnego kupca.

W ujęciu Hasa i w kreacji Dmochowskiego, Wokulski jest jej gorącym przeciwstawieniem, a wiadomo, że przeciwieństwa przyciągają się tak mocno jak opiłki żelaza do tarczy magnesu. Magnetyzm serc między laleczką z saskiej porcelany a pokiereszowanym przez życie nuworyszem nie może jednak zaistnieć z prostego powodu. Laleczki z saskiej porcelany nie mają serc. Są wykonane z przepięknego materiału, ale w środku pozostają przecież przerażająco i dogłębnie puste.

Kroniki
Najstarsza kronika polska powstała na dworze Bolesława Krzywoustego, a sama Lalka w dużej części opowiadana jest ustami Ignacego Rzeckeigo ( w filmie świetny Tadeusz Fijewski), poprzez Jego Pamiętniki.

W XIX w. Taki sposób pisania, przeplatanie pamiętników z posuwającą się do przodu akcją panoramicznej powieści, nie był, co prawda, niczym nowym, ale nowe jest w Lalce zanegowanie dotychczasowych ograniczeń formalnych i radykalne poszerzenie pola dla sposobów opowieści.

W formie anachronicznego niekiedy dialogu ukazywane są zarówno w filmie, jak i w jego książkowym pierwowzorze postacie drugoplanowe takie jak choćby hrabina Joanna Karolowa, siostra Łęckiego ( w tej roli Janina Romanówna).

Dodatkowo niektóre postacie narysowane są zaledwie naskórkowo w porównaniu z samą powieścią, a największa krzywda w tym względzie spotyka doktora Szumana, w powieści postać bardzo istotną, w filmie, w kreacji Józefa Pierackiego, jedynie epizodyczną. A przecież pamiętamy, jak bardzo istotne dla tkanki tej opowieści są powtarzane co jakiś czas przez Schumanna słowa: Jak oni się wynoszą, za każdym razem komentujące czyjąś nagłą i niespodziewaną śmierć. Lalka to przecież powieść o końcu świata, który z kolei kończy się, za Eliotem, nie hukiem, lecz skomleniem. Stąd śmierć Rzeckiego w finale filmu nagła, a przeciągnięta symbolizuje także agonię starego świata, który chcąc nie chcąc, musi ustąpić miejsca nowej rzeczywistości, której zwiastuny są raczej mało optymistyczne.

W kolejności należy omówić sposób ukazania pozostałych postaci w powieści i jej filmoweej adaptacji: Aleksander Fogiel jako ajent Szprot chyba najmniej zapamiętywalny, za to genialna kreacja Wiesława Gołasa. Jego baron Krzeszowski jest tak żywy jak martwa wewnętrznie pozostaje postać Lalki – Łęckiej. Przyznam prywatnie, że scena pojedynku Krzeszowskiego z Wokulskim to absolutny majstersztyk w mojej opinii, a jest to jednocześnie scena, którą najbardziej się z całego filmu pamięta. Gołas nadaje Krzeszowskiemu bergsonowską elan vital, czyniąc z tej trzecioplanowej persony, bohatera jednocześnie pełnego werwy i poczucia humoru ( nie honoru bynajmniej). Jest to, zaiste, przykład, jak rozpalić płomień przez chwilę, i pozwolić tlić mu się przez dłuższy czas.

Halina Krzeszowska w roli baronowej Krzeszowskiej za to bez błysku ani nawet bez krzesiwa. Zapamiętywalny jest jedynie jej stosunek prześmiewczy do słabości własnego męża, który nie robi przecież nic poza ustawicznym trwonieniem majątku ich obojga i przyczynia się do popadnięcia tej zabawnej pary w finansowe tarapaty. Ileż zresztą takich Krzeszowskich opisał Prus pod postacią tego nieszczęsnego stadła! W ogólności obraz arystokracji ukazany w powieści to obraz nędzy i rozpaczy. Warstwa ta jełczeje od spodu, wynaturza się i jest sama dla siebie nieznośnym kamieniem u szyi. Podobnie zobaczy to Edith Wharton w Wieku niewinności, co fantastycznie odda na dużym ekranie filmowa adaptacja tej poruszającej powieści o upadku wyższych sfer w reżyserii Martina Scorsese.

O życiu i wszechstronnej działalności tej wyższej sfery informuje także pięknie oddana postać Wąsowskiej, w kreacji Kaliny Jędrusik, zaiste tajemnicza.

Szlangbaumowie w filmie Hasa to stary Szlangbaum ( Tadeusz Kondrat) i Henryk Szlangbaum ( Andrzej Płocki).

Starski o twarzy Andrzeja Łapickiego to łachmaniarz w cylindrze. Bawidamek i rozpustnik, który nie ma szacunku ani dla siebie ani dla kobiet i którego Wokulski traktuje z należną mu atencją. To także Casanova, któremu ulegają łatwo wszelkiej maści, od praczek po arystokratki. A on bierze wszystko, bo jest jednocześnie próżny i głodny. Kreacja Łapickiego doskonale ukazuje jednocześnie łapczywość i parszywość tej szemranej persony.

Księgi sądów i urzędów
Księgi sądów i urzędów stanowią najliczniejszą i najobfitszą w różnorodny materiał grupę źródeł aktowych. Skrupulatność opisu postaci u Prusa może je niekiedy przypominać, ale i z tym Has radzi sobie doskonale, wprowadzając umowny, poetycki niemalże rysunek postaci.

Tu wspomnieć jeszcze należy o geniuszu Ochockim, którego w filmie Hasa gra młody Jan Machulski. Jest to jedna z najbardziej tajemniczych postaci w powieści, wynalazca i fizyk, który staje się metafizykiem, a Machulski gra tę personę z należnym jej wdziękiem.

Ciekawą historię ma kolejna bohaterka, Magdalenka, ukazana w zaskakująco, tym razem poszerzonej przez Hasa na rzecz powieściowego pierwowzoru, kreacji młodej Anny Seniuk. Magdalenka to uboga dziewczyna, która zajmuje się najstarszym zawodem świata. Nie jest jeszcze jednak na tyle zepsuta, aby Wokulski, pomagając jej finansowo się dźwignąć z nizin, nie uratował jej zbolałej, tęskniącej za dobrem duszy. Ukazana w kościele, całuje i obmywa wodą święconą ciało Chrystusa, zupełnie jak Maria Magdalena. W ten sposób jednocześnie oczyszcza samą siebie. Jest jedną z tych postaci, które nasz bławatny kupiec ocala wewnętrznie, pomagając im wstać i iść dalej. Jest zatem Wokulski figurą także chrystusową, obok tego, że jest także po trochę Don Kichotem, a po trosze Faustem.

Źródła rachunkowe
Niezwykle ważną kategorią źródeł do historii są różnego rodzaju rachunki. Zwłaszcza zaś rachunek sumienia. Przejdźmy zatem do sklepu z pamiątkami i do urzędujących w nim subiektów: Bogumił Kobiela jak Lisiecki, łasi się w istocie jak Lis Przechera, jest jednocześnie uległy wobec władzy, ale wewnętrznie, wydawałoby się, niepodległa. Niedaleko stoi ta kreacja od tej wybitnej z Zezowatego szczęścia.

Żywoty świętych i inne biografie
  Żywoty świętych stanowią grupę źródeł historycznych typowych dla średniowiecza. Ostatni z rodu Łęckich, Tomasz, ojciec Izabeli ( w tej roli Jan Kreczmar) jest trochę takim świętym z obrazka. Pełen poczciwości i naiwności starszy pan, którego gołębie serce pozwala przychylniej patrzeć nam na samą upadającą arystokrację, bo przecież jest w niej także jakaś godność, żeby nie powiedzieć wprost, szlachetność.

Rozwiązanie problemu powieści
    Przemocą zabrane Polsce ziemie zaboru rosyjskiego, na których rozgrywa się akcja Lalki, to ziemia jałowa, z której popiołu urodzi się kiedyś Feniks. Wokulski jest tylko jego zapowiedzią

Wcielenie do powieści realizmu magicznego
W powieści Prusa Stendhal przechadza się ze swoim lustrem po gościńcu. Lustereczko powiedz przecie, jak wygląda przedstawiony wszem i wobec świat. W filmie Hasa owo puzderko zostaje stłuczone, a okruchy szkła z pogniecionych okularów wpadają do oka cyklonu. W tym perskim oku rodzi się realizm magiczny. Jest to hasowskie ujęcie rzeczy świata tego. Nie wiem, czy Has czytał Cortazara, ale podobnie używa kategorii czasu i przestrzeni, które zaginają się w gordyjski węzeł. Przecina go wyostrzona bergsonowska superświadomość śmierci. Poezja, która rodzi się w miejscu w którym ginie proza.
Tekst recenzji: Krystian Kajewski


Prezes Stowarzyszenia "Gdańsk Miasto Marzeń"

Od urodzenia mieszkanka miasta Gdańsk, orunianka, malarka, graficzka, poetka fotografka, felietonistka, publicystka na Portalu Gdańsk Miasto Marzeń.

Manager środowisk artystycznych
Członek KMPOiW "Solidarność"

Pokrewne wpisy

Zostaw komentarz

* Korzystając z tego formularza wyrażasz zgodę na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę witrynę.

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Założymy, że to Ci odpowiada, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie