Wywiady

Marek Maganiusz Kielgrzymski – wywiad dla Stowarzyszenia “Gdańsk Miasto Marzeń”

 Marek Maganiusz Kielgrzymski – kolekcjoner, poeta i fantasta, ur. W Gdańsku, w 1972 roku. Wydał dwie książki poetyckie. Był współzałożycielem Inicjatywy Poetyckiej „Almanach” i Monolitu Poetyckiego „Paraliż”. Laureat konkursów literackich. Publikował w antologiach i w prasie ogólnopolskiej (m.in. w Autografie, Tytule, Toposie, Portrecie, Wyrazach, Metaforze, Akancie, Okolicy poetów, Korespondencji z ojcem, Nihil Novi, Die Aussenseite Des Elementes). W domu kultury prowadził Pomost Literacki Morena. Jego nagrań, wierszy i wideoklipów można posłuchać na platformie You Tube http://maganiusz.pl/  

 

Beata Lewandowska – Cisi Artyści przemierzają ten świat w czapkach niewidkach, zupełnie niezauważalni przez nikogo, nie- pyszni, pokorni. Tworzą piękne, wzruszające teksty, poezję. Czy mogłabym chociaż na chwilę zdjąć Ci tę czapkę niewidkę i uczynić Cię widzialnym i namacalnym twórczo dla tego świata?

– Najpierw zanim przeszłam do naszej tu rozmowy o sztuce przeczytałam Twój tomik wierszy zatytułowany “Psychoteka” Chciałam Cię lepiej poznać, zrozumieć zanim zamienię z Tobą kilka słów. Jesteś obserwatorem świata, wnikliwym, czujnym, niezwykle wrażliwym. Też jestem obserwatorką tego świata, również tworzę poezję. Dlaczego taki tytuł tomiku?  

 

Marek Maganiusz Kielgrzymski- „Psychoteka” to taka moja psychiczna teka z refleksjami, przeżyciami i smętnymi nieraz rozmyślaniami. Myślę, że tytuł celnie oddaje zawartość tej książeczki.  

– Może tworzenie nie jest najlepszym określeniem dla poezji ani też rymowanie. Spisuję poezją testament i raczej spisuję swoje spostrzeżenia, piszę językiem barw   

i uczuć. Bawię się przy tym słowem, ale nie uczuciami. One są prawdziwe.
Czym jest dla Ciebie tworzenie- jakimś rodzajem ucieczki, czy też rodzajem testamentu, spisanymi kartami wydarzeń, zderzeń czołowych z życiem?  

 

Tworzenie, pisanie jest dla mnie organiczną częścią życia. Żyję a więc piszę. Widzę zdarzenia, sytuacje, krajobrazy a więc przelewam na papier swoje najgłębsze przeżycia, odczucia, refleksje. To niczym oddychanie! Często, kiedy jestem poza domem na mieście dopada mnie kanonada zdarzeń, kakofonia odczuć i potem po powrocie w zacisze domowe chciałbym to uporządkować, posegregować, zapisać. Siadam przy mojej ulubionej lampce nocnej i próbuję stworzyć jakiś ślad, kształt, zapis. Gdy uda mi się to uczynić czuję się lżejszy, spokojniejszy, uporządkowany. 

– Jesteśmy cichymi poetami szarych ulic
i codzienności. Nie krzyczymy transparentnością sławy, jakoś tak mniej pychy w nas, więcej prawdziwości. Twoje teksty, wiersze są wyrazem Twoich uczuć misternie utkanymi być może z żalu, egzystencjonalnego bólu. Prawdziwi poeci to istoty głęboko przeżywające każdy fragment otaczającej nas rzeczywistości.
Do jakiego kłębka prowadzi Ciebie nitka, niteczka, czasem taka delikatna, jedwabna?…  

 

Cóż, nie zawsze jest milutko być człowiekiem wrażliwym i tak silnie odbierać zastany świat. To boli, tworzą się zadrapania, rany, potem blizny niebieskie. Częstokroć wolałbym być nieczułym draniem i niczym się nie przejmować, żyć i trwonić czas w drętwej codzienności. Na pewno wtedy żywot nie był by tak bolesny. Ale jednak nie. Wiele bym przegapił, wiele bym stracił, wielu spraw, rzeczy, idei bym nie przeżył; wiele cudów pozostałoby na mojej drodze niezauważonymi. Kiedyś cierpiałem jakąś udrękę i żałość, żyłem niepogodzony z samym sobą, ale na przestrzeni ostatnich lat to się zmieniło. Nigdy nie chciałem zbawiać świata, ale po cóż te lęki, udręki, ciągłe cierpienia? W imię czego? Po cóż? Hmm… powiedziałbym: taka konstrukcja psychiczna; pan poeta musi cierpieć. Jednak teraz jest inaczej, zgoła odmiennie. Cierpię z rzadka i z rzadka pisuję. W przerwach między tworzeniem wierszy zająłem się „klejeniem bitów” czyli próbuję prokurować muzykę na laptopie. Kolekcjonuję także płyty, rzadkie wydawnictwa, niecodzienną muzykę ambient, elektronikę, elektroakustykę. Częściej zaglądam teraz na koncerty niż na wieczory autorskie.

– Jesteś obserwatorem świata jak ja. Patrzysz na niego z 8 piętra?, jest makietą, widzisz wszystko dokładnie jak na dłoni. Odczytujesz w nim zapisane obrazy, wrażliwość i nie- wrażliwość. Wyczuwasz zapachy życia, jego niuanse od zapachów kwiatów po wielki miejski smród.

– Będąc dzieckiem często świat obserwowałam z perspektywy dachu na X- piętrowym wieżowcu. Napisałeś kiedyś, że  “znielubiłeś”-  ten świat, myślę, ze to uczucie jest mi bliskie. Czy jesteś poetą poszukującym?  

 

Oczywiście! Od początku mojej przygody z pisaniem a potem z muzyką poszukiwałem – nowych słów, nowych skojarzeń, metafor, nowych brzmień… Sporym niebezpieczeństwem dla człowieka tworzącego jest wtórność, powtarzalność. Ale, żeby zdać sobie sprawę co jest wtórne a co może mieć szansę być nowatorskim trzeba się orientować w świecie literatury (i w świecie muzyki). Trzeba jak najwięcej czytać, jak najwięcej słuchać i wyrabiać sobie opinię, skalę porównawczą, pogląd.

– Lubię być “słowotwórczynią” nowych słów, łamię więc zasady pisowni, językowe. Jedną nogą jestem w Romantyźmie a drugą w Awangardzie. Posługujesz się niezwykle plastycznym językiem, malujesz każde słowo róznymi odcieniami barw. Twoje słowa krzyczą czasem przeraźliwym krzykiem bytu…

– W 2001 roku napisałeś “słaby wiersz”- przewtrotność?…Metaforą odwróciłeś poszewkę poezji na drugą stronę. Intrygujesz odbiorcę nowym wyrazem, nieuporządkowanym słowem, jednak nie bałaganiarskim- można odczytać Twoją twórczość jako mapę ludzkich uczuć. Dosięga nas w nich światło bólu, które często zawarte jest w Twoich tekstach. Myślę, że w dzisiejszym świecie nie jesteś odosobniony…  

 

Większość moich znajomych to poeci. Każdy ma swoją osobistą indywidualną mapę uczuć. Każdy stara się jakoś zaintrygować czytelnika swoim obrazowaniem, jak najoryginalniejszą metaforą, zestawieniem słów. To światło bólu było mi nieobce przez całe dekady, przez większość mojego życia. Jednak od kilku ostatnich lat jest już trochę inaczej. Lęk jakby się wyciszył, udręka zeszła na plan dalszy. Boję się, że przestanę pisać wszak bez dramatów wewnętrznych może mi zabraknąć pożywki do pisania. Dobrze, że mam teraz muzykę, że mogę stwarzać moje prywatne światy dźwięków. Niechby to było jakieś zastępstwo, jeśli skończy mi się talent poetycki.

– Zamilkłam na chwilę po przeczytaniu tomiku wierszy, który otrzymałam od Ciebie. Jak to określiłeś w jednym ze swoich tekstów- “zmilczałeś” we mnie wszystko. “Wrogość bierze się z niezrozumienia, niezrozumienie z braku chęci poznania”- to Twoje słowa. Jesteśmy codziennie wszyscy chociaż przez chwilę “pod białym betonowym niebem”. Wrogim niebem samotności. Każdy z nas ma takie chwile. Przemawiaj proszę nadal językiem poezji. Może czas, żebyś ściągnął z siebie czapkę niewidkę. 

 

Samotność nie musi być wroga, można ją zaakceptować. Ja się dobrze ostatnio czuję sam ze sobą, posiadłem jakąś harmonię. Nie zawsze tak było, przed laty bywałem skłócony sam ze sobą; szamotałem się, szarpałem chcąc osiągnąć homeostazę. A tu potrzeba cierpliwości i zrozumienia. Trzeba się obchodzić samemu ze sobą delikatnie i nie wymagać od siebie rzeczy niemożliwych. Po czterdziestce zacząłem to rozumieć. Powoli godziłem się sam ze sobą. Polubiłem siebie. Tak jest lepiej. 

 

– Dziękuję za rozmowę 

 

Z Markiem Maganiuszem Kielgrzymskim, gdańskim poetą rozmawiała Beata Lewandowska. 

 

 

Prezes Stowarzyszenia "Gdańsk Miasto Marzeń"

Od urodzenia mieszkanka miasta Gdańsk, orunianka, malarka, graficzka, poetka fotografka, felietonistka, publicystka na Portalu Gdańsk Miasto Marzeń.

Manager środowisk artystycznych
Członek KMPOiW "Solidarność"

Pokrewne wpisy

Zostaw komentarz

* Korzystając z tego formularza wyrażasz zgodę na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę witrynę.

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Założymy, że to Ci odpowiada, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie