Aktualności

KRANIEC GWIAZDY
NIE O JULU ŁYSKAWIE. Sztuka nie jest okłamywaniem.

Chciałem się z nim zakumplować. Tak bardzo chciałbym, żeby kumplem został mym. I do kufla i do szklanki. Takim kumplem od książek także, bo przecież podobne fascynacje literackie, czy filmowe, mamy. David Lynch, Beat Generation, Brautighan i Cortazar. Przykłady można by mnożyć. Chciałem jednak przede wszystkim, by moja kariera potoczyła się tak błyskawicznie jak jego kariera. Ale się nie potoczyła, przynajmniej póki co. Będzie więc o czym pisać. Bardziej o mnie i o mojej żółci niż o Julu Łyskawie. Ale i Łyskawie łaskawie się dostanie. Bo ciągle mnie ta rana uwiera.
Na samym spodzie, w głębi, zalega nieruchomo niczym nie zaspokojona ambicja.
Ale co z tego? To On otrzymał Paszport Polityki i nominacje do szeregu innych nagród. Po raz kolejny nie ja, tylko ktoś inny. Jakby ta lekcja z Rimbaud,m owo skakanie przez ogień, służyło mi o tyle, że zapuściłem na twarzy brodawki i jestem coraz bardziej znienawidzony przez wszystkich. Mam wrażenie, że środowisko literackie jest na mnie impregnowane. I że jestem nie tylko persona non grata, ale nawet wróg publiczny numer jeden. A tak Łyskawa, no proszę. Cacuszko, piszą o jego książce. Cacuszko – wydmuszka, już mi się zbiera ślina na języku. I chwalą jego język, nie mój język chwalą, tylko jego język chwalą. Może dlatego, że mnie nie czytali. Że nie chcą mnie czytać…
– Nie jest to dla mnie zupełnie niespodziewany zaszczyt.
Łyskawę wypromowało Wydawnictwo Czarne, a jego stawki podniosła recenzja Justyny Sobolewskiej w Polityce.
– Osądzisz sam, kiedy skończę. Sam przeciw wszystkim. Wiecznie na cenzurowanym. Przez całe życie walczący o uznanie swojej wybitności. Ciągle przekonany o tym, że Sława Croniamantala jest blisko, mimo że Apollinaire piszący te słowa, w Poecie zamordowanym, miał mniej niż trzydzieści osiem lat, a ja mam już czterdzieści siedem lat i ciągle czekam, aż ktoś mnie odkryje. Aż ktoś powie: KAJEWSKI to geniusz. Nie Łyskawa, nie Masłowska, czy nie jakiś tam kolejny Orbitowski o gębie Żulczyka. Ale omijają mnie coraz bardziej szerokim łukiem wszyscy ci beneficjenci splendoru.
– Przypuśćmy… Staję się sławny jak Łyskawa, z dnia na dzień. Jak Dzika kaczka Ibsena. Masłowska, zamiast uciekać przede mną, podaje mi na tacy chleb i sól. Orbitowski i Żulczyk w jednym stoją szeregu po autograf, pisany żółcią i krwią. A Justyna Sobolewska ściga się z Elizą Kącką na bardziej podniosły pean ku mojej czci. Wszyscy ci, którzy zamykali przede mną drzwi, teraz rozściełają przede mną czerwony dywan. Dostaję pakiet nagród w jednym, od Nike po Nobla. Olga Tokarczuk dzwoni do mnie z gratulacjami, a Sergiusz Jesienin specjalnie wstaje z groby, żeby przybić mi piątkę. Jul Łyskawa kręci z szacunkiem głową, a Grażyna Torbicka pakuje do torebki opasłe tomy moich dzieł zebranych ze wstępem autorstwa Adama Michnika.
To wszystko. Sen o potędze. Sen mara. Ale przecież życie jest snem. Skoro życie Łyskawy jest snem, pozwólcie mi śnić własny sen, w którym nareszcie zostaję należycie doceniony i uznany. W którym Justyna Sobolewska wyrywa zazdrosnej Elizie Kąckiej kolejne tomy mojej nie kończącej się sagi o ludziach bez serca, wyrywając sobie jednocześnie włosy z głowy i wrzeszcząc, wspólnie z Kącką, rzecz jasna: geniusz, GENIUSZ NAD GENIUSZAMI!
– A więc sytuacja jest w wysokim stopniu niepewna. Pewniejsza byłaby gdyby dano mi taką jak Łyskawie szansę. Gdyby Sobolewska przeczytała moją książkę, którą wręczyłem jej dwa lata temu i napisała o niej w Polityce: Panie i Panowie. Czapki z głów. Narodził się nam geniusz większy niż Gombrowicz. Co tam Gombrowicz. Od dzisiaj będzie nam królować niepodzielnie KAJEWSKI.
Myślę, że konsekwencje tego stanu rzeczy są dla ciebie zupełnie oczywiste, Czytelniku Paskudniku. Żeby napisać książkę, najpierw należy coś przeżyć – tyle de Musset w Spowiedzi dziecięcia wieku. Sztuka nie jest więc okłamywaniem,  jak twierdzi Łyskawa. Jest prostym przeciwieństwem okłamywania. Jest bolesnym mówieniem Prawdy.

Krystian Kajewski

Prezes Stowarzyszenia "Gdańsk Miasto Marzeń"

Od urodzenia mieszkanka miasta Gdańsk, orunianka, malarka, graficzka, poetka fotografka, felietonistka, publicystka na Portalu Gdańsk Miasto Marzeń.

Manager środowisk artystycznych
Członek KMPOiW "Solidarność"

Pokrewne wpisy

Zostaw komentarz

* Korzystając z tego formularza wyrażasz zgodę na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę witrynę.

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Założymy, że to Ci odpowiada, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie