W Gdańsku na terenach dawnej Blaszanki w trakcie lęgu ptaków miała miejsce kolejna wycinka drzew. W dobie zielonego ładu lub raczej zielonego przewału oraz jak widać szczególnej dbałości o przyrodę,faunę, florę i stan powietrza coś mi się tu nie składa w całość. Jak wszyscy wiemy w drodze asymilacji, procesu przemiany dwutlenku węgla na tlen drzewa spełniają bardzo ważną rolę i chyba nikt tutaj raczej nie będzie ze mną polemizował, no chyba, że miał pałę z przyrody. Proces ten jest kluczowy dla utrzymania równowagi klimatycznej na Ziemi. Niestestety tereny zadrzewione nie zawsze są miło widziane wśród deweloperki. Deweloperzy też ludzie i chcą żyć, zarabiać i poniekąd rozumiem to, że nikt nie chce mieć głodnych brzuszków, jeżdżącego złomu zwanego autem i wczasów dla dzieci na podwórku, ale uważam, że wszystko powinno mieć racjonalny wymiar. Ceny mieszkań sięgają niebotycznych cen, które musiały dostosować się do drapieżnej finansowej rzeczywistości cenowej. Podejrzewam, że teren byłej Blaszanki będzie świetną inwestycją, która zapełni konto kolejnemu inwestorowi w Gdańsku. Wycinki drzew pod budowę tak jak w tym przypadku powinny mieć jednak jakiś nadzór. Na terenie tym wycięto wieloletnie dorodne, zdrowe drzewa. Ptactwo uciekało w popłochu, ponadto wycinka na rozległym terenie dawnej Blaszanki ma miejsce w okresie lęgowym. Taka rzeź małych niewiniątek. Obecnym właścicielem ciągnącego się terenu od Opływu Motławy do Podwala Przedmiejskiego jest deweloper Invest Komfort – niestety niekomfortowo dla zwierząt. Wśród wyciętych drzew i krzewów były głogi, topole, brzozy, robinie białe, grusze, klony jawory, wierzby /białe, iwy, płączące/, dęby szypułkowe, jesiony wyniosłe, ałycza, klon pospolity, brzoza brodawkowata, czereśnia ptasia, jabłonie, śnieguliczka. Niektóre pnie były o obwodzie powyżej 2 metrów. 4 czerwca- wieczorem nad terenem wycinki latały zdezorientowane ptaki. Wieści jak ptasie trele szybko się niosą. A teraz no cóż znów ptaszki tu i ówdzie ćwierkają, że coś w tym naszym grodzie jest znowu nie halo.
“Kolejnego dnia 5 czerwca na terenie inwestycji ciężki sprzęt posprzątał wycięty drzewostan. Hałdy wyciętych drzew sięgają wysokości pierwszego piętra”. Zawiadamiona została policja o podejrzeniu niszczenia siedlisk. Patrol spisał raport, na miejscu był ornitolog. W ciągu kilku minut wskazał na obecność kilkunastu gatunków ptaków na tym terenie. Inwestor nie wstrzymał prac. Co tam głupie ptaszyska, ludziska i drzewa w końcu też można na tej wycince dobić targu sprzedając drewno za półdarmo lub prawie darmo do Niemiec lub Chin i słusznie, chociaż tam będzie układowo – zielono. W sumie to jestem pełna podziwu dla władzy w tych krajach. Dbają o swoje a nie cudze interesy.
“Wieczorem, wśród niższej, niewyciętej i nierozjechanej jeszcze zieleni słychać było dźwięki ptaków. Wśród nich rozpoznać można było między innymi kapturka, pleszkę, kopciuszka, piecuszka, bogatkę, modraszkę, ziębę czy cierniówkę, niektóre gatunki chronione. Chronione, niechronione – nieważne. W każdym bądź razie nie będą już defekowały w swoje gniazdo jak to inni robią. Ocalała wierzba płacząca z gniazdami grzywacza, srok, czy wrony siwej, przynajmniej one one ocalały. Wierzba płacząca tutaj może być swoistym rodzajem symbolu i obyśmy nie zapłakali kiedyś wszyscy rzewnymi łzami za tymi drzewinami i ptaszynami.
Dokumentację fotograficzną i video można odnaleźć w postaci postu na profilu Dzikiej Fosy. Materiał dowodzący został wysłany do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku zgromadzony został na terenie inwestycji. Dowodzi, że na terenie tym bytowało wiele gatunków ptaków. Występowały także winniczki oraz nory małych ssaków. Było to siedlisko dla nietoperzy, jeży miejsce do bytowania płazów i bezkręgowców. Z miejscem wycinki bezpośrednio sąsiaduje projektowany zespół przyrodniczo – krajobrazowy. Kolejnego dnia na profilu Dzikiej Fosy przyszła wiadomość od przedstawiciela Invest Komfortu z prośbą o kontakt. “W dalszej korespondencji przedstawiciel IK zapewnia o posiadaniu wszelkich zgód na przeprowadzenie wycinki.
Twierdzi, że działa na podstawie zgody wydanej przez Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków oraz, że posiada opinię ornitologa
/danych nie chce podać zasłaniając się RODO/ stwierdzającą brak występowania gatunków chronionych. Wcześniej zaczęły ginąć na profilu komentarze. Ciekawa sytuacja, bo jak świat światem na drzewach zawsze mieszkały ptaki w tym gatunki chronione a cel zawsze uświęcał środki, czyli tu po ptasich trupach do celu.
Na zgromadzonym przez Dziką Fosę materiale widać, że powyższe stwierdzenie mija się ze stanem faktycznym.
W decyzji wydanej przez Konserwatora znaleźli jednozdaniowy wpis, że nie stwierdzono gatunków chronionych na tym terenie, jednak nie przedstawiono żadnej inwentaryzacji przyrodniczej oprócz inwentaryzacji dendrologicznej. Taka była sporządzona w lutym 2024 a zdaje się, że powinna być sporządzona w ostatnim czasie ups taki tu zonk, tym bardziej, że znaleziono też zapis, że zgoda na wycinkę w terminie okresu lęgowego, czyli 1.03- 15.10 obwarowana jest przez Konserwatora warunkiem uzyskania pozytywnej opinii ornitologa wykonanej bezpośrednio przed wycinką.
“W dokumentach z biura PWKZ dowiemy się, że inwestor we wniosku do wycinki na terenie 5 hektarów /źródło geoportal/ wykazał aż 721 drzew. Wśród nich także te, które były częścią roślinności komponowanej z czasów funkcjonowania fabryki.” Zgoda na wycinkę ważna jest do 31.12.2025, harwester pracował jeden dzień. Rozumiem burczące brzuszki z głodu deweloperki, ale sądzę, że prace nie musiały być przeprowadzone w środku okresu lęgowego do 8 czerwca. Na niewyciętej, pomnikowej wierzbie odnaleziono gniazdo oraz dziuplę. Wokół terenu wycinki zaczyna powstawać ogrodzenie. Prace będą kontynuowane. Na części terenu rozpocznie się przygotowywanie do prac archeologicznych, co równa się to całkowitemu zaoraniu wszelkich form życia jakie pozostało wśród niewyciętych jeszcze drzew, krzewów, wysokich traw. W międzyczasie mają miejsce cuda technologii- “algorytm podsuwa liczne posty sponsorowane ponoć przez Invest Komfortu, jako świadomego ekologicznie developera”. No cóż każdy deweloper jest świadomy tego jakimi pokrętnymi drogami trzeba przejść czasem, by ugrać swoje. Uwagę przykuł zwłaszcza post powstały we współpracy z Instytutem Reportażu cykl debat- „ Czas na nowa architekturę”, który współtworzą znamienici goście między innymi Filip Springer. Tematem debaty z 21 maja była tematyka “Drzewo w architekturze- czy budowa musi oznaczać usuwanie zieleni? Jak planować inwestycje, aby chronić drzewa i wprowadzać je do przestrzeni miejskiej”. Kolejnym wyświetlanym, postem jest konkurs fotograficzny z okazji 30-lecia Invest Komfortu, jedna z kategorii Celebracja Natury.
Na profil “przychodzą wiadomości od osób zaangażowanych w sprawę ochrony przyrody, że ich niewygodne komentarze odnoszące się do wycinki w środku okresu lęgowego znikają spod postów dewelopera.” Czy mamy się czym przejmować? Nie sądzę w końcu niejedna już akcja była przeprowadzana w Gdańsku sadzenia micro lasków pod dumnym szyldem dbałości urzędników o zielone tereny w mieście. Tylko jest jedno ale- zanim urosną te drzewa to niebawem obudzimy się w betonozie. Każdy z nas rozumie potrzeby powstawania nowych osiedli, miejsc zamieszkania. Coraz częściej są to inwestycje z dużym ryzykiem deweloperów, jakby nie było. Wysokie ceny za metr kwadratowy, mała metrażowość, nieciekawe tereny ze względu na brak zieleni, infrastruktury dla mieszkańców, dróg, dojazdów, komunikacji, braku placów zabaw i te wysokie kredyty, które stanowią barierę zakupu. Rynek deweloperski pierwotny rządzi się swoimi prawami, jest drapieżny. Nie zamieniajmy się jednak w buldożerców zrównujących bez wyrzutów sumienia wielkie połacie zielonych terenów. Zielony ład to ściema jak też hipokryzją można nazwać ową rzekomą walkę w duchu ekologicznym o przetrwanie oraz w imię dbałości o przyrodę. Jak widać wszystko mija się z celem lub cel ma ukryty wymiar. Władze gdańska contra druga władza, czyli deweloperka i rodzi się pytanie kto tu pełni rolę nadrzędną? Chrońmy tereny zielone. Zabudowujmy tereny w sposób rozsądny oszczędzając zieleń, ratując zwierzęta, drzewa, które są naszymi płucami.
Tekst: Beata Lewandowska
Od urodzenia mieszkanka miasta Gdańsk, orunianka, malarka, graficzka, poetka fotografka, felietonistka, publicystka na Portalu Gdańsk Miasto Marzeń.
Manager środowisk artystycznych
Członek KMPOiW "Solidarność"