HASSAN ABDULLAH BANGLADESZ W BYDGOSZCZY


Autor ponad pięćdziesięciu książek, pozostaje przede wszystkim poetą, a jego poezja jest niezaprzeczalnie żywa i autentyczna. Wizualnie przypomina Allena Ginsberga. Ma też podobną manierę podniosłego deklamowania swoich wierszy. I spore poczucie humoru, które łamie surową powagę tych magnetycznych wersów. Przyjechał do Bydgoszczy z Ameryki, ale pochodzi z Bangladeszu. Z kraju, w którym deszcz pada częściej niż w Polsce i w którym na kilometrze kwadratowym żyje dwieście pięćdziesiąt osób. Spora część z nich, jak Hassanal Abdullah, to poeci.

O czym właściwie jest to widowisko? To, czy poeta zostanie zapamiętany przez potomnych, zależeć będzie od wyniku tej gry. Jak powiada Mallarme, rzućmy kośćmi. Albo Cezar: kości zostały rzucone. Wir życia rzucił nas zatem w jedną z listopadowych śród na zadziwiające poetyckie spotkanie dwóch światów. Bangladesz w Bydgoszczy. Czy to nie brzmi jak deszcz? Pytam poetę, a on uśmiecha się do mnie zębicznie. Hassan jest zresztą uśmiechnięty i bardzo życzliwy. Poezja, można rzec, wypływa z niego jak woda z Brahmaputry. Jest wystarczająco egzotyczny, żeby wzbudzać naturalną ciekawość zebranych i wystarczająco miły, żeby odpowiadać na moje pytanie, które interesują go i bawią. Najbardziej bawi go kwestia istnienia Boga. Hassan jest ateistą. To jest, był muzułmaninem, ale w jego kraju nastąpił przewrót, i stąd Hassan ma nieodwracalny uraz do wszelkich religii. To trochę taki odwrócony Cat Stevens.
Właśnie przez takie spotkania przypominam sobie, czym właściwe jest poezja, a jest uniwersalnym językiem lodoognia, mową nieustraszoną.

TEN WASZ ŚWIAT
DOM KULTURY ORION

Bydgoski Dom Kultury Orion rozpoczął działalność już jakiś czas temu, ale dopiero teraz mogłem zapoznać się z jego ofertą. Nie żałowałem, że pojawiłem się zatem na spotkaniu poetyckim zorganizowanym przez Dariusza Lebiodę. Było to Zaduszki Poetyckie, których specjalnym gościem był bengalski poeta, Hassan Abdulah, ale i mnie zaproponowano przeczytanie własnego wiersza. Sięgnąłem po ten poświęcony B.S. Johnsonowi, z książki o Mojej Mamie, który jest wierszem o śmierci wszystkich.
A półgodzinne spotkanie z poetą przypominającym Ginsberga z pewnością nie zostanie przeze mnie zapomniane, zwłaszcza, że po spotkaniu przeprowadziłem z gościem krótki wywiad, przy wsparciu tłumaczki Katarzyny Georgiou, którą poznałem przed laty na organizowanym przez siebie Kulturkampf fest w Krakowie.
Dużą inwencją wykazał się podczas tej sesji Hassan Abdullah, czynnie uczestnicząc w rozmowie, która dzięki temu popłynęła gładko i pewnie niczym łódź tubylców po Brahmaputrze.
Wszyscy jesteśmy ludźmi. I nic, co ludzkie nie powinno nam być obce, prawda? Dlatego budowanie mostów poetyckich, i nie tylko poetyckich, pozostanie naszą powinnością.
Szczególną uwagę zwracał pomysł połączenia Bangladeszu i Bydgoszczy za pomocą poezji.
Pod warunkiem, że tłum potrafi pojąć, z czym ma do czynienia, bo czasami pisanie poezji przypominać może orkę na ugorze, ale nie daj Boże. Stoję zatem na stanowisku, że poezja powinna pojednać tych, których zwaśniła choćby polityka. I dlatego powinna być od polityki wolna. Jak my wszyscy, powinniśmy być wolni od polityki i związanej z nią manipulacji, przed i powyborczej. Polityka nie ma nic wspólnego z poezją, a poezja nie powinna mieć nic wspólnego z polityką.
Kiedy skończyłem, na sali zapadła martwa cisza. Cisza, która trwa i trwa. Somatyczne zlepianie się chromosomów. W tej martwej ciszy rośnie poezja, która niczego już nie przypomina. Nowa Wspaniała Poezja.

Krystian Kajewski

Podobne wpisy

Rytmy duszy

Zbigniew Petrak – Kronikarz Oruni. Finisaż wystawy fotografa w Galerii Sąsiedzkiej

Krystyna Stańko Sextet w premierowej odsłonie „Return to Revisited” – koncert w Radiu Gdańsk

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Założymy, że to Ci odpowiada, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Czytaj więcej