Relacja ze spotkania z Anną Nasiłowską

Anna Nasiłowska

Nobel dla Antoniego Słonimskiego?
Dla Słonimskiego czy Iwaszkiewicza?
A może dla Mrożka?

Nobel dla Słonimskiego przyszedł w odpowiednim momencie: nigdy. Słonimski na Nobla bowiem z pewnością nie zasłużył. Na tę nagrodę, zbyt wysoką, nie, ale na uznanie i zainteresowanie czytelnicze jak najbardziej. Jeden z piątki Skamandrytów, o najbardziej wyostrzonym piórze, postrzegał Polskę i świat w oparach absurdu i kategoria absurdu właśnie wydaje się być tą najbardziej przydatną do opisu jego skomplikowanej biografii i ściśle z nią powiązanej twórczości literackiej.


Były też oficjalne dowody uznania, może i dogodniejsze niż Nobel, ale czy dziś Słonimski nie jest zapomniany? Czy zresztą dziś nie jest zapomniany cały Skamander. Anna Nasiłowska postanowiła zatem postać Słonimskiego ponownie nam wszystkim przybliżyć, a co za tym idzie, ocalić od zapomnienia.


Najstarszym krytykiem twórczości Słonimskiego był ponoć Iwaszkiewicz. Zresztą właściwie Skamander nie był wcale tak skonsolidowaną grupą. Wkrótce w tym bloku z marmuru ujawniły się przecież pęknięcia.


Zrozumiałe zdania? Jak najbardziej. Słonimski nienawidził, może dlatego, że przede wszystkim nie rozumiał, awangardy. Dopiero później Pasolini napisze: Nic nie starzeje się tak jak awangarda.
Awangarda to miażdżący walec, tymczasem ironia romantyczna Słonimskiego jest lekka jak piórko, a jednocześnie doskonale jak owo piórko wyostrzona. Anna Nasiłowska pięknie zaś o tej przygodzie ze Słonimskim potrafi opowiadać, o czym przekonaliśmy się nausznie. Po spotkaniu zaś czekała nas umówiona rozmowa z Panią Profesor już nie o Słonimskim, bo nadto by było, lecz o pozostałych twórczych i literaturoznawczych działaniach i aktywnościach Nasiłowskiej.


Realizacja rozmowy przebiegała także w kuluarach Biblioteki UKW w Bydgoszczy.
Realne, palące problemy polityczne nie przeszkodziły nam w rozmowie o poezji.
O wirze na czubku świata – o Historii literatury polskiej, i o tym, co może w niej zaciekawić obcokrajowca, czy kosmitę. Czy i i na ile literatura polska jest w jakimś sensie oryginalna na tle literatury europejskiej czy światowej. Co ją wyróżnia, a co szereguje w tym samym miejscu, co pozostałe literatury narodowe. Czy jest potrzebna i komu jest potrzebna.


Potrzebujemy czasu, oddechu i perspektywy… Także biografii Mrożka, za którą Nasiłowska była nominowana do Nike. Mrożek, tak zresztą jak cała literatura absurdu, Ionesco chociażby, jest coraz bardziej aktualny, jest uniwersalny. Żyjemy bowiem w oparach absurdu. Rzeczywistość, którą oddychamy, jest przepełniona tamtejszymi absurdalnymi odniesieniami i nie jest wytłumaczalna inaczej niż poprzez zestaw absurdalnych gestów. Groteska jest dzisiaj codziennością internetowych nagłówków. Śnimy sen o nosorożcu i tygrysie szablozębnym, zażywającymi wspólnie kąpieli w wannie pełnej krwi. Śnimy sen – marę, w którym jesteśmy, jak bohaterowie Mrożka, zamrożonymi w wiecznej zmarzlinie ludźmi na Planecie Małp.


Szacunek też za to, że nie ma odcinania kuponów od dawnych dokonań. Nasiłowska nie patrzy wstecz. Zdaje się realizować dyrektywę Dyrektoriatu: Alleluja i do przodu! Pisze książkę za książką. Biografię za biografią. W ten sposób żyje po wielokroć. Także jej wiersze rozwijają się płynnie. Nadal odczuwa wielką ciekawość wobec poezji. Poezja jest zresztą w jej zwielokrotnionym życiu tym najjaśniejszym ogniwem, flagą przewodnią.


Kończyła polonistykę na UW. Pisała pracę magisterską o Zbigniewie Herbercie. Podchodzi do poezji polskiej z dużą dozą czułości i zrozumienia. Nawet uwielbienia.


Krystian Kajewski

Podobne wpisy

W poszukiwaniu sensu.

ROZMOWA Z JAROSŁAWEM JAKUBOWSKIM

HASSAN ABDULLAH
BANGLADESZ W BYDGOSZCZY

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Założymy, że to Ci odpowiada, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Czytaj więcej