Aktualności

Rozmowa z Tymonem Tymańskim. Wywiad Krystiana Kajewskiego.

Tymon Tymański– człowiek orkiestra – kompozytor, multiinstrumentalista, wokalista, poeta, prozaik. Lider takich zespołów jak Miłość, Kury, Trupy, Poganie. Jedna z najważniejszych postaci polskiej sceny Yassowej. Współwłaściciel wytwórni fonograficznej Biodro Records. W “Segmencie ’76” wcielił się w postać Ryśka – brata głównego bohatera. W tej roli Tymon praktycznie zagrał samego siebie. Z Artystą rozmawiał Krystian Kajewski, pisarz nietuzinkowy, poeta, filmoznawca.

1. Niedawno Teraz Rock ogłosił 100 albumów wszechczasów. Jestem ciekaw, jak wygląda Twoja dziesiątka.


Moja dziesiątka ulubionych albumów to trudny temat. Lubię wiele płyt, większość ukształtowala mój gust i muzyczny język. Dodatkowo nie mieszałbym rocka i jazzu, bo to są jednak inne klimaty. Mogę wyliczyć garść swoich faworytów, ale bez podium i numerologii. Rock: “Biały Album” i “Revoler” Beatlesów, “The Doors” The Doors, “We’re In It Only For The Money” Zappy, “Doc At The Radar Station” i “Icecream For Crow” Kapitana Beefhearta, “Velvet Underground” Velvet Underground, “Transformer”
Reeda, “Ziggy Stardust & The Spiders From Mars” Bowiego, “Lust For Life” Popa, “Closer” Joy Division, “In Utero” Nirvany, “Mutations” Becka i “Rated R” Queens Of The Stone Age. Jazz może odpuścmy, bo mamy już więcej niż 10:)

2. Jak wspominasz swoją przygodę z Miłością?


Trudno nie pamiętać swojej pierwszej ważnej kapeli. Akurat moim pierwszym zespołem per se było Sni Sredstvom Za Uklanianie, ale była to rzecz amatorska, juwenilna. Do Miłości mam wielki sentyment – z tymi ludźmi przeżyłem całe lata 90. i więcej, nagrałem razem z nimi moje pierwsze płyty. To jest jak pierwszy seks, coś bardzo intymnego i zgoła romantycznego. Muszę kiedyś opisać tę historię w książce, bo jest tam mnóstwo ciekawych wątków. Pewnie siądę do tego po 60. tce 🙂

3. Jak doszło do reaktywacji  Kur po tylu latach, bez jaj?

Pomysł wyszedł od wydawcy Pawła Żuczkiewicza z S7. Padla propozycja od Arka Stolarskiego z Inside Seaside i Sea You , żeby zagrać na tych festiwalach i przy okazji zrobic krótki dokument o zespole. Film się rozrósł do normalnego czasowego formatu, a zespół, który miał być reaktywowany już parę razy, ale brakowało ludzkiej energii z zewnątrz i pomysłu na nową płytę, dostał wiatru w żagle. Co prawda od składu odszedł Piotr Pawlak, gitarzysta i filar grupy, ale wrócił do niej Olaf Deriglasoff, który mocno dłubał przy naszej słynnej drugiej płycie. No i ten sposób powróciliśmy na dobre… Właśnie siedzimy nad naszą czwartą płytą studyjną pt. “Uno Lovis Party” i mamy niezłą zabawę. Chcemy, żeby rzecz ujrzala światło dzienne we wrześniu. Ba, nie mamy wyjścia – bo już sprzedajemy jesienne koncerty!…

4. Jaką rolę odgrywa w Twoim życiu buddyzm zen?


Praktyka buddyjska odgrywa w moim życiu bardzo ważną rolę. Nie tylko jest to forma duchowości, której dzisiaj wszyscy się wstydzą i uważają za temat passé, a to duży błąd i wylewanie dziecka z kąpielą. Duchowość jest bardzo ważna i, jak pisał Ralph Waldo Emerson, każdy człowiek jest osobnym światem, kościołem, żyjącym systemem wiary, poglądów i niepoglądów. Obok tego wszystkiego buddyzm oferuje coś, co zapewne zapożyczył z hinduizmu, a co się nazywa “saddhana”, czyli praktyka albo trening umysłu i ciała.
Jest to bardzo przydatny system, ażeby stać się kimś cierpliwym, tolerancyjnym, otwartym. Nawet nie mówię o pełnej kontroli umysłu i ciała, ale chociaż o wejściu w kontakt ze sobą. Ze swoją głową i sercem, ze starzejącym się ciałem, które wymaga godnego traktowania.

5. A film? Jakie są Twoje filmowe fascynacje?


Przede wszystkim jestem wielkim fanem Federico Felliniego, widziałem większość jego filmów po kilka albo nawet kilkanaście razy. Poza tym uwielbiam obrazki Formana, Herzoga, Allena, Jarmuscha. W ostatniej trzydziestolatce stałem się zdecydowanym fascynatem kina Davida Lyncha. Ostatnio oglądam sporo nowych filmów, obrazków nakręconych w XXI wieku – język kina ulega ciąglej metamorfozie, jak wszystko zresztą. I chociaż spodobało mi się kilkanaście filmów młodszych twórców, mogę tu wymienić choćby McDonagha czy Sorrentino, trudno jest wyodrębnić z tej całej masy twórców kogoś, kto robi wielkie, mądre i ważne filmy. Ludzie robią dziś raczej filmy efektowne i sprytne, ale jest problem z głębią.

6. Tymański Yass Ensemble nadal tworzy muzykę yassową. Ale czy muzyka yassowa nadal się rozwija?


Myślę, że muzyka yassowa ma swój najlepszy, formatywny okres za sobą. Ale to samo można powiedzieć o jazzie czy rocku, tyle że te kategorie są sporo obszerniejsze i do końca nie wiemy, co się dzieje na świecie, mimo okienka w postaci internetu. A jednak, kiedy powołałem do życia nową formację, Tymon Tymański Yasstet, nazwałem ją tak, a nie inaczej. Dlaczego? Skoro byłem “czampionem” czy propagatorem yassu, chcę pozostać konsekwentny i stroić się w piórka muzyka jazzowego. Tym bardziej, że jestem kimś więcej: jazzmanem, rockmanem, songwriterem, producentem.

7. Jakie plany mają Tymon & The Transistors?


Nie mamy żadnych planów. Był pomysł, żeby reaktywować grupę na serię koncertów, promujących reedycję płyty “Wesele”, ale mam co do tego obiekcje. Czemu? Otóż dla mnie Tranzystory to taka trochę spóźniona młodość. Po 30.tce zaprzyjaźniłem się z Robertem Brylewskim, to on wymyślił tę nazwę. Dla mnie Tranzystory to był powrót do wczesnych fascynacji muzycznych: Beatlesów, Doorsów, Clashów, Nirvany.
Trudno jest udawać na scenie energię dwudziestolatka, moim zdaniem nie ma sensu. Chyba że się nazywasz Iggy Pop, ale to jest jedyny przypadek sensownego aktu geriatrycznego.

8. Czemu zdecydowałeś się studiować reżyserię filmową?


Kocham filmy, mam pomysły na scenariusze i własne obrazki. Chciałbym spróbować swoich sił w jakimś przedsięwzięciu, które jest większe niż muzyka. Film to swoiste Gesamtkunstwerke, dzieło totalne. Fascynuje mnie ten temat.

9. Skąd pomysł na Republikacje?


Jako młody człowiek byłem wielkim fanem grupy Republika. Mówię o wczesnej odsłonie działalności grupy, czyli latach 80. Przez ostatnie 20 lat byłem często zapraszany na imprezy związane z Republiką i Ciechowskim, zo zaprowadziło do zawiązania grupy Nowe Sytuacje, która okazała się projektem bezpłodnym. Żeby jakoś godnie zamknąć ten wątek, nagrałem swoje wersje piosenek Republiki.

10. Ryszard III czy Tymon Ateńczyk?


Ani to, ani to. Wymyśliłem się od nowa jako Ryszarda Tymona Tymańskiego. Ale jeżeli szukamy jakichś literackich konotacji, znajdźmy lepszą – był taki prawdziwy literacki życiorys, a mianowicie Tymon z Fliuntu. Pyrronista i sowizdrzał. Mój praszczur, można by powiedzieć.

11. Jakich uczuć szukasz w muzyce rockowej?


Szukam w rocku prostoty i piękna. Trochę jak w haiku. Ale jako że ukształtował mnie również eksperyment spod znaku Ivesa, Zappy, Beefhearta, Frippa, Eno, Becka itp… Lubię psuć i komplikować to moje rockowe haiku.


12. A kto Cię ukształtował literacko? Jestem ciekaw Twojej dziesiątki autorów, książek.


Dziesiątki nie wymienię, bo pojawia się ten sam problem niemiarodajności oceny i kolejności. Ale uwielbiam Gombrowicza, Vonneguta, Joyce’a. Spore wrażenie zrobili na mnie Witkacy, Schulz, Kafka, Jarry, Roussell, Chlebnikow.
Futuryści, surrealiści, oberiuci. Itd, itp.

13. Gdzie, kiedy i w jakiej formie można Cię zobaczyć aktualnie na koncertach?


Na jesieni będę występował głównie z Kurami, będziemy prezentować piosenki z naszej nowej płyty. Cały czas gram swoje solowe koncerty – w formie bardzo prostej, wręcz dylanowskiej. Akustyczna gitara i głos. Zamiast harmonijki ustej – nie przepadam – mam gębofon. I gadam,
co ślina na język przyniesie.

14. W przyszłym roku Toatart będzie miał 40 lat. Czujesz ciągle artystą totalnym?


W jakimś sensie tak. Skoro nagrywam płyty, koncertuję, wydaję książki (aktualnie piszę cykl opowiadań o artystach wariatach), kręcę swój film dyplomowy, jest we mnie jakaś doza sztuki totalnej. Ale też nie przesadzajmy – robię to wszystko, żeby się nie nudzić i ciągle się rozwijać.

15. Jakas jest obecna kondycja i przyszło rocka?


Nie mam pojęcia i szczerze mówiąc, nie zajmuję się tym tematem. Nie obchodzi mnie rock i jego przyszłość. Wczoraj wieczorem szukałem jakichś sonorystycznych inspiracji. Słuchałem Billy Eilish, Fiony Apple, grup Neu! oraz Black Midi (to są jakieś resztki rocka, ale czy na pewno?), glitch hopu i hypnagogic popu. Nie skupiam się na rokendrolu, bo zesrałbym się z nudów.

16. Czujesię skandalistą na miarę Larry’;ego Flynta?


Prącie Panie Boże, ależ nie. Larry przeginał pałę dużo bardziej i w jeszcze trudniejszych czasach. Wspomnijmy też Lenny’ego Bruce’a, Richarda Pryora czy Jima Morrisona. To dopiero byli skandaliści. Ale trzeba też obiektywnie dodać, że więcej chlali i ćpali. Ja to jednak robiłem dość umiarkowanie, w ryzach trzymał mnie buddyzm.

17. Albo eksperymentatorem na miarę Mike’au Pattona czyi Franka Zappy?


Też nie. Do Zappy trudno się komukolwiek porównać. Może gdyby zmielić mnie i Macia Morettiego w maszynce do mielenia mięsa, można być uzyskać nogi Zappy. Zawsze coś. Co do Pattona – pewnie bliżej, chociaż to jest niesamowity zwierz wokalny. Ja się czuję przede wszystkim ciekawym songwriterem.

18. Jakie są wady i zalety poliamoryzmu?


Nie mam pojęcia. Kiedyś rzuciłem ochłap takiego tematu krokodylom z prasy brukowej i się rozniosło. Ale to był tylko żart. Nie jestem poliamorystą. Ale w każdym żarcie może być trochę prawdy. W jakimś sensie kochamy wszystkie nasze byłe partnerki, kochamy naszych obecnych i byłych przyjaciół. Serce jest bardziej pojemne niż się wydaje.

19. Lubisz przesuwać  granice intymności?


Pewnie chciałbym, ale nie mam na to tyle odwagi. Skupiłem się na sztuce, wychowywaniu dzieci, praktyce buddyjskiej, hatha jodze, karate, taichi… Nie mam czasu na udawanie “artysty życia”.

20. Za “Sclavusa” byłeś nominowany do Nike, zanim Dylan dostał Nobla. Jak się odnajdujesz jako autor – szarpidrut?


Lubię coś napisać i wydać – raz na parę lat. Umiem pisać, lubię dłuższe formy niż tekst czy wiersz. Lubię pisać felietony, opowiadania, raz na jakiś czas siąść do powieści. Lubię się dzielić słowem – niekoniecznie Bożym.

21. Kim jest dziś Tymon Tymański?


Pierwsza odpowiedź, najuczciwsza: nie mam bladego pojęcia.
Druga, precyzująca:
jest niechętnie starzejącym się typem. Artystą w stanie ciągłej przebudowy.

22. Jak wspominasz Roberta Brylewskiego i w Oltera?


Nie jestem. Raz użyłem terminu “paszkwil”, na mojej pierwszej płycie solowej, ale użyłem go raczej żartobliwie, z przekąsem.

26. Powiedziałeś: Wolę śpiewać o kosmosie, a nie o polityce. Czyli, że nie chcesz, a musisz, jak Wałęsa? No to jaka jest ta twoja polityka, Tymonie?


Zawsze będę o nich pamiętać, to moi przyjaciele, ludzie, którzy mnie mocno inspirowali. Jacek i Robert często mi się śnią. Dobrze było ich znać i z nimi pracować.

23. Ile jest w Tymonie Tymańskim matki, a ile ojca?


Możliwe, że jest we mnie więcej mojej mamy. Mama ciągle żyje, była osobą bardzo pracowitą, ciekawą świata, empatyczną. Ojciec miał też swoją klasę, był porządnym człowiekiem, ale przez całe życie był trochę jakby za szybą. Nie udało mi się go dobrze poznać, ale myślę, że i on się dobrze nie znał.

24. Jaką poezję lubisz czytać?


Rzadko czytam poezję, ale
zdarza mi się. Ostatnio na przykład czytałem Rilkego, Apollinaire’a oraz Broniewskiego.

25. Jesteś paszkwilantem?


Napisałem piosenki na jedną jedyną płytę, która jest inspirowana polityką. Mowa o rzeczonych “Paszkwilach”. Był to również wyraz pewnej postawy obywatelskiej. Do władzy w Polsce doszła nacjonalistyczna prawica, która wskutek casusu tzw. demokracji selektywnej przetransformowała się w Uberpartię i zaczęła robić nam z naszych polskich dup jesień średniowiecza. Polacy to kochający życie anarchiści. Jebać nazioli i jebać komunistów. Tyle mam do powiedzenia.
A do tekstów – jest to kwestia artystycznej wolności. Może nie ma sensu pisać o polityce, ale czasem aż nie wypada nie napisac.


27. Czego aktualnie słuchasz z przyjemnością?


O dziwo, bardzo mi się spodobała Billy Eilish. To bardzo ciekawa songwriterka, jej płyty są znakomicie wyprodukowane. Słuchałem też niejakiego Tyrela, The Creatora. Powiem krótko – nie ma żartów, to jest bardzo dobry stuff.

28.Wierzysz w wnieśmiertelną duszę?
Ni chuja.

29. Zatem Nirvana czy The Doors?
Najlepszym zespołem na świecie są Turba Durzy. A potem Kury.

Krystian Kajewski

Prezes Stowarzyszenia "Gdańsk Miasto Marzeń"

Od urodzenia mieszkanka miasta Gdańsk, orunianka, malarka, graficzka, poetka fotografka, felietonistka, publicystka na Portalu Gdańsk Miasto Marzeń.

Manager środowisk artystycznych
Członek KMPOiW "Solidarność"

Pokrewne wpisy

Zostaw komentarz

* Korzystając z tego formularza wyrażasz zgodę na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę witrynę.

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Założymy, że to Ci odpowiada, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie