Teatr Wybrzeże w nowej odsłonie,,,

Teatr Wybrzeże jest taką świątynią aktora i widza. Jest znany i ceniony nie tylko na Wybrzeżu, ale też w Polsce. Przeszedł ostatnio pewnego rodzaju metamorfozę. Zachwyca jeszcze bardziej po dokonanych zmianach i remoncie budynku. Bogaty repertuar, wysoka frekwencja, około dziesięciu premier w przeciągu roku to prawie rekordowe dokonania. Obecnie Dyrektorem Teatru Wybrzeże jest Adam Orzechowski. Absolwent Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie.

Teatr zawsze przemawiał do mnie bardziej niż film. Film to magia, teatr dla mnie tym bardziej. W teatrze nigdy nie oszukasz widza. Gra aktorska toczy się na żywo, żywym słowem karmiony jest odbiorca sztuki. Tu nie ma fałszu, jest prawda o kunszcie aktorskim i umiejętnościach aktorskich.

Stowarzyszenie “Gdańsk Miasto Marzeń” wszystkich wiernych i bezgranicznie oddanych “ars artis” zaprasza do Świątyni Sztuki…

Zdobył m.in. takie nagrody, jak: Nagroda Prezydenta Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury, Nagroda Prezydenta Gdańska za reżyserię spektaklu “Broniewski” w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku oraz Nagroda Marszałka Województwa Pomorskiego za reżyserię spektaklu “Broniewski” w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku oraz Srebrny Medal Zasłużony Kulturze “Gloria Artis”.

Teatr Wybrzeże w nowej odsłonie zachwyca swoimi wnętrzami: Starą Apteką, Czarną Salą im. Stanisława Hebanowskiego oraz znanymi też scenami: Sceną Letnią w Pruszczu Gdańskim oraz nowym budynkiem Sceny Kameralnej im. Joanny Bogackiej. Modernizacji uległy też Scena Malarni, Duża Scena. Zmiany dokonały się również na ulicy Teatralnej. Obecnie ta przestrzeń prezentuje się imponująco. To tam właśnie prezentowana była sztuka, na której byłam.

Początki teatru dramatycznego sięgają już przełomu lat 1799-1801. Wtedy to właśnie powstał gmach budynku. Został on zaprojektowany przez Carla Samuela Helda. Budynek uległ przebudowie w latach 1933–1935. Został zniszczony pod koniec II Wojny Światowej. Teatr Wybrzeże ponownie został odbudowany w roku 1946. Później zaczął działać pod nazwą “Miejski Teatr Wybrzeże”. Siedziba jego znajdowała się w Gdyni. Ówcześnie składał się z kilku scen, również w Gdańsku i w Sopocie.

Później widzów gościły tylko sceny- sopocka oraz gdańska. W miejscu zburzonego teatru powstał nowy budynek i w 1960 roku Teatr Wybrzeże powrócił do swojego pierwotnego miejsca na Targu Węglowym. “Modernistyczny budynek teatru zaprojektował zespół w składzie: Lech Kadłubowski, Jakub Wujek i Daniel Olędzki.” W roku 2002 jak i obecnie dokonano gruntownej modernizacji oraz przebudowy obecnego obiektu teatralnego. Budynek obecnie bardzo przykuwa naszą uwagę.

Repertuar teatru uzależniony był w przeciągu swojej historii od czasów, w jakich żyliśmy. Tak więc bliski mu był realizm socjalistyczny i spektakle grane na jego chwałę. W latach 60-70-tych na scenach Teatru Wybrzeże mieliśmy, już po tak zwanej odwilży doktrynalnej, nieco bardziej urozmaicony repertuar jednak jeszcze z nutą nacisków ze strony mas rządzących w naszym kraju i zgodnie ze specyfiką politycznych nacisków. Obecnie stykamy się z nowatorskim teatrem a repertuar budowany jest na reżyserii oraz scenariuszach zbudowanych na indywidualnych wizjach i tematyce społecznej, czy zaczerpniętych z literatury.

Po obiecujących początkach działalności teatralnej skupionej wokół tzw. “grupy krakowskiej” Iwo Galla nastąpiły czasy socjalistycznego realizmu wypełnionego naturalizmem ery stalinowskiej. Po październikowej odwilży nastały również dla Teatru Wybrzeże czasy otwartości artystycznej. Inscenizacje teatralne lat 60. i 70. Charakteryzowały się nowatorskimi i indywidualnymi wizjami teatru na skalę ogólnopolską z uwzględnieniem zaangażowania politycznego, kwestii moralnych i specyfiki polskiej. Jak widać historia Teratru Wybrzeże jest dość ciekawa.

Jako ciekawostka muszę tu wspomnieć, że w zabytkowym gmachu Starej Apteki mieściła się kiedyś, do końca XVIII wieku prochownia. Budynek powstał w roku 1636 w miejscu dawnych miejskich fortyfikacji. Nazwa pochodzi od kamiennych “pigułek”, była to nazwa kul armatnich i granatów, które tam wytwarzano. Po wojnie przez dłuższy czas były to magazyny teatralne. Obecnie jest to od 2018 roku kolejna scena, która mieści około 150 widzów.

“1 stycznia 2006 nadano teatrowi status narodowego i zmieniono nazwę na Państwowy Teatr Wybrzeże w Gdańsku. Teatr utracił ten status z dniem 1 stycznia 2013 w związku z nowelizacją ustawy o prowadzeniu działalności kulturalnej z sierpnia 2011 r, a jego nazwę skrócono do Teatr Wybrzeże.”

Teatr Wybrzeże od szeregu lat pełni istotną funkcję i zajmuje znaczące miejsce wśród teatrów w Polsce. Na deskach jego grało i gra szereg znamienitych, niezwykle uzdolnionych, charyzmatycznych aktorów, których często widujemy również w filmach. Przez jeden rok teatr jest w stanie wystawić około pięciuset spektakli. Więc przeliczając to przez długie lata swojej całej działalności to zebrała się całkiem pokaźna ich liczba. Rocznie przybywa tu około 100 tysięcy widzów.

Teatr dramatyczny zdobył wiele nagród. Zbierał bardzo wysokie noty u krytyków teatralnych. Teatr Wybrzeże jest organizatorem przeglądu Wybrzeże Sztuki, dzięki któremu w ostatnich latach trójmiejska publiczność mogła zobaczyć mistrzowskie przedstawienia m.in. Jerzego Jarockiego, Grzegorza Jarzyny, Krystiana Lupy i Krzysztofa Warlikowskiego.

Sztuka teatralna to kontakt z ekspresją słowa, żywym słowem. Scena teatralna, gra aktorska dostarcza nam niesamowite przeżycia, porusza nas do głębi, przenosi w inny wymiar rzeczywistości, rzeczywistości, którą dostarcza nam magia teatru. Dlaczego warto chodzić do teatru, a to z jednego bardzo istotnego względu- poprzez kontakt z aktorami, sztukami teatralnymi wzbogacamy swoje wnętrze, wzbogacamy swojego ducha oraz wewnętrzną estetykę. Postrzegamy świat z innej perspektywy, stajemy się czynnymi uczestnikami jego, wzbogacamy wiedzę, mamy inną retrospekcję spostrzegania znanych nam dzieł literackich poprzez pryzmat przedstawiania ich w innym wymiarze- scenograficznym, reżyserskim, czy poprzez grę aktorską.

Zachęcam więc do odwiedzania naszego gdańskiego teatru, tym bardziej, że repertuar Teatru Wybrzeża jest zawsze niezwykle bogaty i każdy może znaleźć coś dla siebie. Warto więc odwiedzać teatr, by rozsmakować się w sztuce teatralnej. Sztukę teatralną i grę aktorską odbieramy w zupełnie inny sposób niż grę aktorską w filmie. Kontakt bezpośredni z aktorem daje nam zupełnie inne przeżycia niż gra aktora w filmie. Nie pozostajemy nigdy obojętni po wyjściu z teatru.

Spektakl pozostaje długo w naszej pamięci o filmach często tylko pamiętamy. W teatrze jest jakiś rodzaj prawdy. Tu nie ma miejsca na powtórki sceniczne roli. W teatrze jest żywe słowo, które ma bardzo duży wpływ na nasz subiektywny odbiór gry aktorskiej, spektaklu. Sztuka teatralna jest prawdziwa, nie kłamie. Przenosi nas co prawda w inny wymiar, ale nie ma tu miejsca dla blefu, gra aktorska jest autentyczna, dostarcza nam dużo przeżyć.

Takie wyjątkowe doznania artystyczne dostarcza mi każda wizyta w teatrze.
Ostatnio miałam przyjemność gościć w Teatrze Wybrzeże na spektaklu w reżyserii Radka Stępienia “Koło sprawy Bożej”. Sztuka była prezentowana na jednej ze scen teatru w Starej Aptece. Scenografia przeniosła mnie na strych zbity deskami przeszłości- na strzechę, gdzie skrzętnie mogłyby być poniekąd zgromadzone w skrzyniach pamięci wiekopomne polskie dzieła.

W oddali słychać bicie dzwonów, też świergot ptaka, skrzypnięcia starych desek i ciszę. Dochodzi 8 wieczorem- padają pierwsze słowa a więc “Bogu dzięki”, że tu jestem i tak rozpoczyna się pierwsza scena spektaklu “Koło sprawy bożej”, czyli moja podróż w inny wymiar, czyli noc zmory, co nam porą, co nocą głuchą, gdzie chlebem codziennym i teraz… i wtedy były spory ideowe oraz polityczne między narodem, ba narodami również. Czas straszny oddany w ręce szarlatanów, gdzie można odczytać w sztuce poniekąd “orwelowskie” proroctwa roku 1984.

Tułaczka ludzi, gdzie jak wtedy w czasach Romantyzmu i walki o niepodległość i polskość “na Boga” z myślami, że dusze czyste przepadły a pielgrzymi umęczeni myślą o ziemi świętej zaginęli w naszej pamięci. To pielgrzymi podróży czasem donikąd tak jak w sztuce “Koło Sprawy Bożej”.

Świetne kreacje aktorskie, kostiumy, charakteryzacja, scenografia, oprawa dźwiękowa, światło. Napisy na deskach Gloria 1830 Victis 1831- pycha przed upadkiem kroczy a Polacy znowu na deskach teatru znowu musieli przejrzeć się w twórczości Słowackiego, Mickiewicza jak w zwierciadle, być może teraz krzywym lub wykrzywionym jeszcze bardziej z lekką nutą przerysowanej farsy. Patrioci to szaleńcy, czy wizjonerzy?…, których należy słuchać, wczytywać się w ich słowa. Epoka literacka Romantyzmu jest mi niezwykle bliska i miała niejednokrotnie odniesienie w mojej poetyckiej twórczości. Mesjanizm nie jest obecnie trendy, to archaizm słowem literackim pisany.

Mesjanizm był kołem napędowym ówczesnej twórczości. Jakoby w swojej twórczości powróciłam do tych schematów myślenia o literaturze pięknej. Pada tu krytyka wobec wielkich dzieł mistrzów. To odważna interpretacja ich stosunku do pisania, znieważenie lub napiętnowanie namaszczenia ich wielkością przez znawców literatury. Niemniej jednak przekomarzanki literackie największych dwóch wieszczy polskiego Romantyzmu, jakkolwiek oceniane przez współczesnych były w tamtejszym czasie drogowskazem do wolności dla Polaków. Ówcześnie każda polska strofa pisana w imię patriotycznych uniesień podtrzymywała Naród Polski na duchu i dawała mu nadzieję na odzyskanie suwerenności narodu polskiego.

Słowacki dla mnie był mentorem, rodzajem wizjonera. To on przewidział przyszłość Polski, papieża polskiego, krwawą ofiarę narodu polskiego. Mickiewicz był fenomenem trzynastozgłoskowców, niedoścignionym mistrzem słowa rymowanego. Niestety dla mnie osobiście nie stanowił autorytetu twórczego na taką skalę jak Słowacki. W jego twórczości jest jakaś enigmatyczność i choć panowie ścierali się nawzajem to ich siła przekazu literackiego miała wtedy swoją rangę. Dla mnie rangę wyższej wartości ma po dziś dzień jednak twórczość Juliusza Słowackiego. To on wygrywa dla mnie pojedynek.

W spektaklu ukazane zostało prawdziwe ludzkie oblicze poetów oraz w pewnym sensie przerysowany obraz polskiej literackiej spuścizny. W sztuce można nawet doszukać się pewnego rodzaju odniesienie się do obecnych czasów… Z lekką nutą poważnego chumoru ukazana jest hiperbola metafory współczesnej Polski oraz ówczesne dzieje życia wielkich twórców na obczyźnie, niezwykle zagubionych, poszukujących namiastki domu, ojczyzny.

Taką odpowiedzią dla nich, namiastką polskości było Koło Sprawy Bożej, która bliższa była sekcie niż organizacji wspierającej rodaków za granicą. Był to ruch moralno-religijny, który powstał w Paryżu w 1942 roku z inicjatywy Andrzeja Towiańskiego przy wsparciu jego żony- Karoliny. Towiańczycy odrzucali hierarchię kościoła i wierzyli “w nadejście nowej epoki, przybliżającej nadejście Królestwa Bożego na ziemi, doniosłą rolę narodu polskiego w procesie dziejowym, krytykowali również zinstytucjonalizowane formy religijne.

Byli przekonani, że każdy człowiek posiada wewnątrz siebie ukrytą wiedzę absolutną ofiarowaną mu przez Boga” Do koła przylgnęli za namową Andrzeja Towiańskiego- Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Michał Szweycer i Seweryn Goszczyński, również żona Mickiewicza- Celina Mickiewiczowa. Żona Mickiewicza to ciekawa postać i świetnie zagrana przez aktorkę /wielkie ukłony oczywiście składam wszystkim aktorom/. Mickiewicz nie był łatwy we współżyciu, co wpłynęło na jej stan zdrowia i stany przygnębienia, które opłaciła depresjami. Była niezwykle oddana mężowi i niestety niekochana przez niego. Tęsknił za swoją dawną niespełnioną miłością- Marylą Wereszczakówną. Odrzucał miłość żony. Słowacki niestety nie zaznał ukojenia w ramionach żadnej kobiety.

Natomiast darzył wielką miłością swoją matkę Salomeę. Do niej pisał przeważnie listy. Czyżby zmierzał się z kompleksem Edypa? Seweryn Goszczyński były powstaniec listopadowy, działacz lewicowy, znacząca postać. Na emigracji z tęsknoty za Polską popadł w marazm. Do Koła należało wielu przedstawicieli polskiej emigracji, m.in. w sztuce zaznaczona była bardzo i zaakcentowana postać Towiańskiego. Przedstawiona została jako synonim władzy nad emigrantami polskimi, niczym mentor, prestidigitator, odczarowujący trudną rzeczywistość emigrantów na obczyźnie, manipulujący “dziadowszczyzną” i artyzmem.

Taki rodzaj kupczenia umysłami w imię władzy jako namiestnika ludu polskiego. Ironia bywa krytyką, tu w tej sztuce można wyraźnie ją wyczuć. W końcu nadchodzi moment kulminacyjny, czyli spowiedź wieszcza Narodu Polskiego wyrażona słowami- “Moje wszystkie wizje w snach upiornych. Wkrótce jednak obudzą się narody i ludy wszelakie”… Przywary Polaków ukazane tu jako głupota :polaczków”, przekorność, wyrażone to wszystko w demonach przeszłości. Dualizm władzy nad umysłami. To wszystko nadal tkwi w nas. Może dzięki tej sztuce warto zobić miejsce na nową epokę w literaturze- współczesną romantyczną awangardę, coś w rodzaju mojego kierunku w sztuce nazwanym przeze mnie Antyautotytaryzmem.*

Na koniec sztuki padają słowa istotne i adekwatne do czasów obecnych, iż
świat zachodni zniweczyć chce lud słowiański w tym Polan i inne Narody. Nazwać można to pyszałkowatością obczyzny na wyrost. Pada klątwa “słowa po polsku nie napiszecie ani jednego słowa po polsku”…- zaborczość innych krajów wobec Polski, by nigdy nie ziściła się. Veto z ducha polskiego powstało a Słowackiego ukrzyżowano na krzyżu polskości. W pogoni za nim Mickiewicz nieudolnie stara się za przykładem zbuntowanego wieszcza ukrzyżować się w imię determinacji swojego literackiego też buntu i jego literackiej spuścizny, która winna trafić na strzechy zbite deskami pamięci o nim jak o wielkim wieszczu o hulaczej, przewrotnej ludzkiej naturze, z jakże małym teraz swoim li tylko zgubnym człowieczeństwem. “Śmierć tyranom.

Ginę na krzyżu za Polskę- krzyczy Słowacki” i chyba ten ostatni bardziej mnie przekonuje niż Mickiewicz. Święci polskich poetów, już nieco tu mniej święci. Zakotwiczeni w naszej pamięci i ich samoukrzyżowanie w imię ukrzyżowania Narodu Polskiego a na widowni śmiech bez zrozumienia ważności rzeczy- z wielkich wieszczy uczyniono małych poetów. To nie komedia to raczej głupota spisana komedią oraz satyrą ludu polskiego, bezrozumnie nie rozumiejącego istoty przesłania sztuki z lekką dekadencją patriotycznych uniesień.

Czy to salwy śmiechu ze sztuki, czy mistrzostwa słowa trącającego ironią, farsą, kpiną li tylko, czy też ważny dla nas przekaz literacki, zawarty w scenariuszu dzieła scenicznego? Rozumni przemawiają głupotą i obłąkaniem. Naród zagubiony szuka Mesjasza, wybawiciela, który wskaże mu drogę. Gubi się w ocenie. Szuka wciąż autorytetów. Czy Polacy teraz nie szukają drogowskazów i autorytetów, czyż one już umierają?…Narodzie wybudzony posłuchaj wieszcza- tu Słowacki usnuty ze snu złowieszczego, koszmaru polskiego, pragnie jeszcze przebudzić ukochany Naród…Utrata Ojczyzny to choroba na obczyźnie znana dzisiaj przez wielu Polaków. Czy obczyzna nam artystom też tylko?…

Czyżby aktor każdy wielki tutaj, każdej sceny wielkiej w kraju, czyż nie winien zacniejszej gaży dostawać- to moja konkluzja, gdyż to, co pod strzechy trafiło oni wielcy na świat wywloką i światu owe mądrości zawsze przekażą na deskach scenicznych. Oby “dziadostwa” polskiego w sztuce nie było- rzekłby dzisiaj każdy wieszcz polski. Naród Polski ukrzyżowany Mickiewiczem i Słowackim- ukrzyżowany był i jest Winkelriedem Narodów…Czy przewracają się dzisiaj oni w grobie, czy śpią snem wieczym o wolnej Polsce?…Może właśnie ta sztuka jest odpowiedzią na to pytanie…

Teatr Wybrzeże – Koło Sprawy Bożej

“KOŁO SPRAWY BOŻEJ”

Autor: Konrad Hetel

Reż.: Radek Stępień

Premiera: 14 października 2022 – Stara Apteka, Teatralna 2

“KOŁO SPRAWY BOŻEJ” – opowiada o jednej nocy, podczas której spotykają się członkowie sekty towiańczyków – mesjanistycznego ruchu religijnego, który założony został w latach czterdziestych XIX wieku przez tajemniczego przybysza z Litwy, Andrzeja Towiańskiego. Charyzmatyczny przywódca i jego przebiegła żona zdołali uwieść i przekonać do swojej Sprawy zmęczonych polistopadową emigracją polskich wygnańców, a wśród nich także największych poetów epoki: Słowackiego, Goszczyńskiego, Mickiewicza – oraz jego chorą psychicznie żonę, Celinę.

Teraz wszyscy oni zbierają się na paryskim stryszku, by w oparach haszyszu odprawić dziady i napisać list do cara, a przy okazji pokłócić się o stosunek Polaków do Rosji, świata i siebie samych. Romantyczne dylematy architektów naszej wyobraźni po prawie dwustu latach wracają echem i zmuszają nas do zajęcia stanowiska.

Radek Stępień o spektaklu: „Choć stowarzyszenie się z Kołem Sprawy Bożej było dosłownym i metaforycznym finałem bogatego w myśli i zdarzenia życia Adama Mickiewicza, to do dziś wiele osób, na czele z naszymi polonistami, ma problem z zaakceptowaniem faktu przynależności Pierwszego Wieszcza do religijnej sekty.

Gdy zaś dochodzi do tego kwestia zaangażowania w ową sektę Drugiego Wieszcza, Słowackiego, i trzeba powiedzieć coś na ten temat (bo milczenie staje się już podejrzane) poloniści szkicują w głowach swych uczniów postać Andrzeja Towiańskiego, charakteryzując ją na wielkiego mistrza, niedocenionego w Europie mistyka, który kierował swoich uczniów ku głębszemu zrozumieniu tajemnic Ewangelii (A. Górski), bądź, wręcz odwrotnie, robiąc z niego wampira energetycznego, wysysacza talentu pisarzy, polskiego Rasputina, który naszych świętych narodowych twórców zmanipulował, uwiódł i ukrzywdził.

Jak było naprawdę, nie dowiemy się nigdy. Ale dziś, kiedy uleganie wpływom podejrzanych jednostek, wypalenie życiowe i zawodowe, emigracja i beznadzieja są dla Polaków, jak w czasach Mickiewicza i Towiańskiego, chlebem powszednim, a spory ideowe i polityczne konflikty w narodzie eskalują do stopnia, który ostatni raz świat widział właśnie wtedy, warto przyjrzeć się mechanizmom społecznym i psychicznym, które Ojców-Założycieli naszej kultury pchnęły w ramiona… no właśnie kogo – szarlatana, rosyjskiego agenta, czy może (ale tylko może) proroka nowych, jeszcze straszniejszych, czasów?”

Na scenie w trakcie spektaklu palone są papierosy.”

Koło Sprawy Bożej

dramaturgia: Konrad Hetel
reżyseria: Radek Stępień
scenografia: Konrad Hetel, Paweł Paciorek
kostiumy: Aleksandra Harasimowicz
muzyka: Bartosz Dziadosz
światła: Klaudyna Schubert
obsada: Robert Ciszewski, Paweł Pogorzałek, Karolina Kowalska, Joanna Kreft-Baka, Michał Jaros, Maciej Konopiński

ZAPRASZAM DO TEATRU WYBRZEŻA

Podobne wpisy

8 Koncert charytatywny Fundacji Przemek Dzieciom

Gdańsk Aniołki

Klub Seniora “Przystań”

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Założymy, że to Ci odpowiada, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Czytaj więcej