Szlaban na Orunię…
Orunia ma piękną historię. Tutaj zjeżdżała się tak zwana “śmietanka towarzyska”
z Gdańska. Była ona też istotnym i ważnym ośrodkiem produkcyjnym, w którym najważniejszą rolę odgrywały garncarstwo, gorzelnictwo oraz kowalstwo. Uległa wielu przeobrażeniom i chciałoby się nadal być jej kowalem losu.
Niestety plany bezkolizyjnego przejazdu nad torami legły w gruzach ze względu na budowę nowej trakcji PKM na Oruni. Mieszkańcy Oruni i kierowcy czekają na pomyślne rozwiązanie problemu z przepustowością i dogodnym przejazdem na przejazdach kolejowych. Szlabany można nazwać szlabanami śmierci, gdyż utrudniają dojazd na drugą część Oruni służb specjalnych. Kiedy liczą się sekundy, kierowcy karetek muszą potulnie stać przed nimi. Taki to właśnie mamy szlaban na Orunię. Czy jest pomysł na tę sytuację?…- tak oczywiście. Podczas rozmowy z Radną Dzielnicy Panią Agnieszką Bartków powiało nadzieją, że stan rzeczy w końcu się zmieni. I czego tu potrzeba oczywiście znowu- czasu, czasu i jeszcze raz czasu, jaki zapewne liczony podczas stania w długich kolejkach do przejazdu na drugą magiczną stronę za szlabanami jest czasem nie do zniesienia. Plany budowy wiaduktów legły w gruzach, choć szedł za tym niezły kapitał i błogosławieństwo ze strony śp. Pawła Adamowicza, Prezydenta Miasta Gdańsk, który zginął tragicznie 14 stycznia 2019 roku. Wiadukt byłby świetnym rozwiązaniem o co nieustannie starają się i zabiegają Radni Oruni, w tym Przewodnicząca Rady Dzielnicy Orunia Pani Agnieszka Bartków.
Wszystko oddaliło się niestety w czasie. Los jest nieubłagalny dla mieszkańców, szczególnie dla tych, którzy zamieszkują tereny za magicznym szlabanem, szlabanem nie tylko na przejazd, ale trochę jakby już szlabanem na Orunię. Miejmy nadzieję, że koncept nieuzależnionego przejazdu nad torami od trakcji kolejowej, czyli wiaduktów w końcu zrealizuje się i targ z kolejami zostanie dobity a plany związane z ułatwieniem życia mieszkańcom i kierowcom w końcu zrealizują się. To dobre rozwiązanie na skomunikowanie Oruni, też południowej z północną częścią miasta Gdańska, Olszynką, Dolnym Miastem.
Kolejny pomysł na rozładowanie miejskich korków. No, ale cóż nadal potrzebny czas i kolejne pieniądze, by powstał projekt. Pozostaje być tylko cierpliwym, chociaż zapewne niejeden kierowca w duchu przeklina stanie w korkach na światłach przed przejazdem. Szlaban na Orunię ogranicza trochę możliwości i potencjał tej dzielnicy. Może czas to odczarować i może znowu potrzebny jest kolejny czas na podjęcie odpowiednich decyzji przez magistrat, by przyspieszyć rozwój dzielnicy. Dzielnica ta ma duży potencjał i może pięknie rozwijać się i nie być terenem uznawanym za zdegradowany pod warunkiem, że będzie zrewitalizowany a to już leży w gestii włodarzy i urzędników.
Na terenie Oruni jest dużo terenów zielonych. Coraz mniej jest takich zielonych dzielnic. Orunia ma w sobie ten urok. Oddycha zielenią starych wiekowych drzew, które pamiętają rozkwit tej dzielnicy. Warto więc odbudować jej potencjał. Największym problemem Gdańska-Oruni była degradacja infrastruktury i zabudowy mieszkalnej, w większości komunalnej.
W niektóre odrestaurowane domy na Oruni tchnięte zostało nowe życie. Dzisiaj możemy podziwiać ich architekturę. Czy problem infrastruktury Oruni zostanie rozwiązany, czy też są jednak to granice nie do przebycia. Taką granicą tymczasem jest nadal obszar nieużytków nad Motławą, która przynależy do terenów Oruni. Nie rozumiem trochę założeń urzędników, którzy jakoby rzucili poprzez swoje decyzje na te tereny coś w rodzaju “klątwy” na te obszary i uznali je za zdegradowane. Może czas już to odczarować i dać pole do popisu polskim deweloperom, którzy zapewne pięknie by zagospodarowali ten obszar budując np. na nich TBS- y. Problem migracji ludności na Oruni zniwelowałby się.
Szlaban na Orunię
Nowe zagospodarowanie tego miejsca mogłoby być doskonałym rozwiązaniem, gdyż byłby napływ młodych ludzi na te tereny a co za tym idzie przyczyniłoby się to do wyżu demograficznego, co jest znaczącym problemem w naszym kraju. Wystarczy zielone światełko dla Oruni, by szlaban na Orunię w końcu się podniósł. Włączenie nieużytków na Oruni w plany rewitalizacyjne Gdańska przyniosłoby pozytywne efekty. Teren ten byłby chętnie zamieszkiwany a odcinek nad Motławą mógłby być zagospodarowany i stanowiłby kolejną atrakcję turystyczną Gdańska. Można by było wybudować tam przystań kajakarską dla miłośników tego sportu jak też pasjonatów takiego spędzania wolnego czasu, osób hołdującym podziw naturze, czyli coś w rodzaju promenady dla spacerowiczów, gdzie można by było z całą rodziną zrelaksować się.
Tak więc pora podnieść szlaban na dzielnicę. Warto ją dobrze skomunikować. Przywróciłabym też trasę linii autobusu, który dawniej kursował jako 210. Niestety teraz przybrał inny kierunek. Bardzo to ułatwiało dojazd mieszkańcom Oruni w odległe miejsca Gdańska bez wielu przesiadek. Trochę dobrej woli a życie mieszkańców stałoby się łatwiejsze. Natomiast nieszczęsny przejazd kolejowy utrudniający komunikację byłby tylko złym wspomnieniem. Nie wszyscy mieszkańcy też wiedzą, że szlaban był zamykany na nieco dłużej ze względu na błąd oprogramowania. Czy problem został już rozwiązany przez gdańskich urzędników i kolejarzy?
Miejmy nadzieję, że tak i wkrótce będą rozwiązane inne problemy tej dzielnicy. Wystarczy trochę dobrej woli ze strony urzędników, by odczarować realia życia na Oruni i przywrócić jej dawną świetność a przy szlabanach w końcu przestaniemy spędzać duże ilości czasu, by dojechać do domu lub do pracy, nie wspominając tu o karetkach Pogotowia Ratunkowego czy pozostałych służbach specjalnych.
tekst: beata lewandowska