Aktualności

RÓŻNE ŚWIATY
CZAS APOKALIPSY

Film Czas Apokalipsy to jeden z najbardziej ikonicznych obrazów wojny wietnamskiej. Obok Plutonu i Urodzonego 4 lipca Olivera Stone’a czy Hair Milosa Formana i Łowcy jeleni Michaela Cimino.
Ponad trzygodzinne, konceptualne dzieło, pełne odniesień filozoficznych… Przede wszystkim twórczo przekształcające powieściowy pierwowzór, czyli Jądro ciemności Josepha Conrada. Francis Ford Coppola zmienił czas i miejsce akcji. Z Afryki ( Kongo) przenieśmy się do Azji ( Sajgon). Z XIX stulecia w XX wiek.
Sam tekst jest bardzo trudny, jak próba przebrnięcia przez malajską dżunglę.
Czas Apokalipsy nawiązywał do Jądra ciemności stylem opowiadania, trudnym, ale przekonującym w miarę posuwania się w gąszczu asocjacji czy eksperymentów formalnym. Dzisiaj odczytuję ten film jako odwróconą Odyseję. Opowieść o koszmarze bezsensownej wojny nakłada się tutaj na moralitet, którego sedno wykłada się w słowach francuskiej kochanki, która, niczym Kirke Odyseuszowi, szepcze do ucha Benjamina Wilarda ( świetna rola Martina Sheena), te słowa:

Jest was dwóch,
ten, który zabija,
i ten, który kocha..

Tak po nietzscheańsku:” Apollo i Dionizos.
Pokazany w 2001 roku Czas Apokalipsy:Powrót, daje nam nareszcie tę sceną, która jest kluczowa dla zrozumienia całej opowieści. Scenę senną, niemalże surrealistyczną, w której Willard – Odyseusz i jego towarzysze zatrzymują się w ciągle francuskiej Kambodży. Na wszelki wypadek postawię znak w powietrzu. Przecinek, jeszcze nie kropkę nad i. Willard, którego celem jest odnalezienie i zabicie pułkownika Kurtza ( genialna kreacja Marlona Brando), stopniowo, z każdą chwilą, zaczyna pojmować sens tej metafizycznej misji. Na wszelki wypadek wypatruje dalszych znaków w powietrzu.
Onirycznie?
To dzieło długie, ilustracyjne, mroczne, ale przede wszystkim niezwykle intrygujące.
Blues, folk, soul, country, Doorsi I Rolling Stonesi przygrywają młodym chłopcom, którzy bombardują Żółtków.
Efekt?
To jeden z tych filmów, które zyskują z każdym oglądaniem i można je odkrywać wciąż na nowo – tyle się tu dzieje. Od początku do końca, zwłaszcza zaś wewnątrz. Przypomnijmy, że obraz Coppoli ma kompozycję klamrową. Zaczyna się od końca, czyli od The End The Doors i tak też się kończy, ale scena otwierająca ( pijany Willard tańczący i kaleczący się) zapowiada scenę ostateczną ( zabójstwa Kurtza).
Coppola, wychodząc od Conradowskiej historii pułkownika Kurtza, przekłada ją na język uniwersalny, egzystencjalny dramat jednostki w starciu ze światem. Kurtz, znowuż po nietzscheańsku, to Nadczłowiek ( Ubermensch), albo ktoś, kto zbyt pochopnie uwierzył w swoją demoniczną boskość. Zło nie daje za wygraną i pociągając za sobą kolejne ofiary, zabija. Jest was dwóch – ten, który kocha i ten, który zabija. Wpisana w ten układ edypalna kompozycja The End przypomina antyczną tragedię. Oto dojrzewający Syn musi zabić w sobie Ojca. Scena, w której Kurtz czyta Wydrążonych ludzi jest tu kolejnym tropem. W jednym z kadrów widać tu kolejną lekturę Kurtza, Złotą gałąź Jamesa Frazera.
Choć może to światło na końcu tunelu na swój sposób dopełnia całą historię? Opowieść o Ojcobójstwie, które jest konieczne, żeby przeżyć w dżungli ( Tarzan Burrowsa). Historię wzajemnego przenikania się w każdym z nas światła i ciemności. Brawurową fantazję na temat nadczłowieczeństwa skonfrontowaną ze smutkiem tropików. Sen o potędze, który okazuje się nocnym koszmarem. Nihilistyczną wersję filozofowania młotem. Wszystkie te nici składają się na kłębek wełny, który tarmosi kot, względnie trzyma się go jak zbawiennej poręczy Tezeusz w mitologicznym Labiryncie. Mając świadomość, że czeka go jeszcze po wyjściu z Labiryntu rozstanie z Ariadną, która pieprzy się na jakiejś bezludnej wyspie z Dionizosem.


SKRAJ

Również w 2001 roku, kiedy ukazał się Czas Apokalipsy: Powrót, mogliśmy się jeszcze raz zanurzyć, jak Faust, w strumieniach Penejosu, i gdzieś pośród rozwidlającej się Delty Mekongu, usłyszeć powtarzane jakby przez nimfę Echo te wstrząsające słowa, które cedzi przez zęby pułkownik Kurtz, przeżuwając jednocześnie ziarna gorczycy;

GROZA, GROZA, GROZA…

( HORROR, HORROR, HORROR)

na koniec horror vacui, czyli groza pustki, zwiastująca kolejny film innego autora;
PERMANENT VACATION.

ID

I jeszcze jeden film, który opowiada w ten sposób o sensie życia? Idąc śladami Freuda, gubimy się w gąszczach przyziemnych odniesień. Dlatego na koniec z pomocą przychodzi uczeń wiedeńskiego psychiatry. Nie, nie Adler, a Carl Gustav Jung. Po to, by swoją animistyczną filozofią wyciągnąć nas z domu niewoli, z klatki ciała, i pozwolić naszej umęczonej, indywidualnej czy zbiorowej duszy, poszybować nad tym marnym padołem, jak nasi chłopcy w tych śmigłowcach, przysłuchując się cwałującym Walkiriom.

Krystian Kajewski

Poniżej zachęcam do obejrzenia wywiadu.

A BARTŁOMIEJ SIWIEC NA TO: Czy w ogóle istnieje coś takiego, jak prawdziwe wspomnienia ?

Prezes Stowarzyszenia "Gdańsk Miasto Marzeń"

Od urodzenia mieszkanka miasta Gdańsk, orunianka, malarka, graficzka, poetka fotografka, felietonistka, publicystka na Portalu Gdańsk Miasto Marzeń.

Manager środowisk artystycznych
Członek KMPOiW "Solidarność"

Pokrewne wpisy

Zostaw komentarz

* Korzystając z tego formularza wyrażasz zgodę na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę witrynę.

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Założymy, że to Ci odpowiada, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie