Oglądałem ten film wielokrotnie wcześniej, ale po raz pierwszy na dużym ekranie mogłem go zobaczyć wczoraj, w Multikinie. Na sali byliśmy we dwoje. Oprócz nas po chwili pojawiło się jeszcze trzech kolejnych widzów. Wszyscy wytrwaliśmy do końca, mimo że nie było łatwo, bo to bardzo trudne i wymagające kino. Niemniej warto było. Film oglądany na dużym ekranie nareszcie doszedł do mnie w pełni.
Od 2006, kiedy to Inland Empire Davida Lyncha miał premierę, minęły prawie dwie dekady. W tym czasie świat zmienił się nie do poznania. Jak się okazało, nie licząc trzeciego sezonu Twin Peaks, był to ostatni pełny metraż Lyncha. Jednogłośnie uznany przez krytyków i widzów za rzekomo najgorszy. Nawet jeśli,to najgorszy obraz Lyncha, to ciągle świetne kino. A poza tym wcale ale to wcale nie jest to film najgorszy. W takich przypadkach celniejsze byłoby określenie: nieudane arcydzieło. Coś jak w przypadku Szamanki Andrzeja Żuławskiego. Ale ab ovo: Inland Empire można przetłumaczyć dosłownie jako Wewnętrzne Imperium, albo najlepiej: WSZECHWNĘTRZE. Myślę, że to słowo najlepiej oddaje złożony sens tej wielowarstwowej opowieści. Mowa o Miejscu, które nie jest już tylko miejscem. Tam gdzie nie ma nic i gdzie jest już wszystko.
Tworzenie się owego Wszechwnętrza jest procesem długotrwałym i powolnym. Fabuła filmu nie jest aż tak bardzo skomplikowana, jak środki, którymi została potraktowana. Oto Nikki, wzięta niegdyś aktorka hollywoodzka ( wspaniała kreacja Laury Dern, muzy Davida Lyncha) przyjeżdża tam gdzie swego czasu umiejscowił akcję Króla Ubu Alfred Jarry: Do Polski, czyli Nigdzie, aby nakręcić film, który pozwoli jej wrócić na szczyt. W roli reżysera,, który ma wyraźne rysy Demiurga, Jeremy Irons. W roli partnerującego jej aktorskiego gwiazdora, znany z Mulholland Drive, Justin Theroux. Między dwojgiem aktorów nawiązuje się romans, który jest jednocześnie spełniającą się kasandryczną przepowiednią. W tym momencie dowiadujemy się, że opowiadana histeria jest powtórzeniem krwawego romansu sprzed stulecia.
Stąd np. nakładająca się na główną histerię, histeria jej doppelgangerki, rozgrywająca się na zaśnieżonych ulicach starej, fabrycznej Łodzi. W tej histerii obsadzono polskich aktorów: Karolinę Gruszkę, Krzysztofa Majchrzaka i Leona Niemczyka, którzy mówią w filmie po polsku, co dodaje specyficznego efektu obcości z jednej strony, a z drugiej świetnie pokazuje specyficzną słowiańską duchowość. Jeden z bohaterów ( Phantom – Duch, w tej roli magiczny Majchrzak) staje się łącznikiem między światami, przewodząc między stopniami Labiryntu nieświadomą czeredę innych demonów. Wszechwnętrze, owo Inland Empire, do którego dążą wszyscy , tak jak ćmy do lampy, jest w istocie Światłem Wiekuistym.
Literatura i sztuka romantyczna
Zjawiskiem wyjątkowym w tym dziele jest właśnie metafizyka, której kolejny wykład daje nam Mag, David Lynch. Ta metafizyka dwugłowego cielęcia, aby użyć tytułu sztuki Witkacego, jakże zbieżnego w tym metafizycznym właśnie sensie z autorem Inland Empire, wyłożona zostaje w najbardziej wstrząsajacej scenie w filmie, w której Nikki, wykrwawia się na śmierć. Zanim umrze, usłyszy z ust starej Murzynki te słowa: Umierasz. Wydobywa się z Ciebie światło, które nie zgaśnie. To światło, które nigdy nie zgaśnie, ów płomień, który wypełnia wszystko, mimo że świeca dawno już spłonęła, to właśnie nieśmiertelność. Więcej: to właśnie prawdziwa NIKKIE:NIKT.
Głównym impulsem twórczym jest zatem dążenie do Światła, czytaj: do Boga. W tym sensie Inland Empire ( owo Wszechwnętrze) to kolejny film Lyncha o Bogu, który jest właśnie owym Wszechwnętrzem.
Na miejsce programu szerokiej autonomii wprowadzona zostaje zatem nieokreślona idea Zbawienia.
Krystian Kajewski
Od urodzenia mieszkanka miasta Gdańsk, orunianka, malarka, graficzka, poetka fotografka, felietonistka, publicystka na Portalu Gdańsk Miasto Marzeń.
Manager środowisk artystycznych
Członek KMPOiW "Solidarność"