Aktualności

„Światło dla bohaterów”. 83 gdańskie obchody przemianowania Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową.


14 lutego na Cmentarzu Łostowickim w Gdańsku odbyły się uroczyste obchody 83. upamiętnienia przemianowania Związku Walki Zbrojnej na Armię Krajową. Wydarzenie zorganizowane było z inicjatywy Okręgu Pomorskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz Stowarzyszenia Kwatera Akowska na Cmentarzu Łostowickim, przy współudziale Prezydent Miasta Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, zaproszonych osób, w tym radnych Dzielnicy Orunia Górna – Gdańsk Południe. Licznie przybyli uczestnicy wydarzenia wysłuchali prelekcji historycznej poświęconej bohaterom Polskiego Państwa Podziemnego, którzy zostali pochowani na Cmentarzu Łostowickim w Gdańsku. Organizatorem jest Biuro Prezydenta Urzędu Miasta Gdańsk, Referat Organizacyjno – Protokolarny. Partnerami wydarzenia jest Muzeum II Wojny Światowej oraz Muzeum Gdańska.

„14 lutego 1942 roku Wódz Naczelny gen. Władysław Sikorski wydał rozkaz o przekształceniu Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową /Armia Krajową- AK, przypis red./. Początki  AK sięgają zawiązanej w nocy z 26 na 27 września 1939 roku konspiracyjnej organizacji Służba Zwycięstwu Polski, która stała się zalążkiem największego i najlepiej zorganizowanego podziemnego wojska okupowanej podczas II wojny światowej Europy.

28 czerwca 2017 – Dowództwo WOT uroczyście przejęło dziedzictwo tradycji Komendy Głównej Armii Krajowej, a w dniu 27 września – obchodzone jest święto WOT, na pamiątkę 27 września 1939, utworzenia Służby Zwycięstwu Polski, zmienionego na Związek Walki Zbrojnej a 14 lutego 1942 roku przemianowanego na Armię Krajową.

Po zakończonej wojnie w 1945 roku to nie był koniec walk dla „akowców”, ale wróćmy jeszcze do roku 1944, kiedy to Armia Czerwona w nocy z 3 na 4 stycznia 1944 roku z oddziałami Armii Czerwonej przekroczyła przedwojenną granicę Rzeczypospolitej – na Wołyniu w rejonie Rokitna. 12 stycznia sowiecki korpus kawalerii zajął pierwsze miasto na Kresach, Sarny. Trzy dni później komendant Wołyńskiego Okręgu AK, płk Kazimierz Bąbiński, zarządził pierwszą w ramach akcji „Burza” mobilizację.

Plan „Burzy” przewidywał, że siły AK będą atakować wycofujących się Niemców, a wobec Sowietów będą występować jako sojusznicy i prawowici gospodarze wyzwolonych terenów. Żołnierze 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK jako pierwsi zrealizowali ten plan. Sowieci chętnie przyjęli ich pomoc, a po walce większą część dywizji rozbroili, oficerów aresztowali, a część szeregowców wcielili do armii Berlinga.

Taki scenariusz wydarzeń powtarzał się w kolejnych odsłonach akcji „Burza” na Kresach – po walkach o Wilno i Lwów w lipcu 1944 roku. Kiedy Niemcy zostali wyparci z tych miast, akowskie oddziały były rozbrajane i NKWD przystępowało do represji. Niedawne gestapowskie katownie i więzienia enkawudziści zapełniali polskimi konspiratorami i żołnierzami. Moja rodzina św. pamięci dziadek, brygadzista w Fabryce Broni w Radomiu – „Łucznik”,  która zaopatrywała m.in. Polaków walczących w broń w oraz jego bracia żołnierze zakonspirowani w organizacji zbrojnej Batalionów Chłopskich musieli ukrywać się po wojnie podobnie jak wielu byłych żołnierzy AK później  walczących często w konspiracji.

Po upadku Powstania Warszawskiego żołnierze AK nie złożyli broni w innych częściach kraju. Trwały boje partyzanckie w Świętokrzyskiem i Małopolsce. Akowskie oddziały podejmowały walkę z wycofującymi się wojskami niemieckimi na Śląsku i w Wielkopolsce. Mimo represji ze strony Sowietów wciąż tliła się nadzieja na pomoc sojuszników z Zachodu i wymuszenie na Stalinie uznania legalnego rządu na uchodźstwie w Londynie. 3 stycznia 1945 roku gen.

Leopold Okulicki, ostatni komendant AK, dowiedział się o ustaleniach konferencji w Jałcie. Przekazał mu je płk Hudson – szef brytyjskiej misji wojskowej. Brzmiały jak wyrok: „Polska zostanie całkowicie pozostawiona w sowieckiej strefie wpływów, włącznie z wynikającymi z tego konsekwencjami”. Tak też się stało. O losach Polski zdecydowały obce mocarstwa. Nadal nie byliśmy wolnym suwerennym państwem. Nasz kraj podlegał pod rządy sowieckie. Byliśmy politycznie uzależnieni, panował bezwzględny reżim i dyktatura skrajnych rządów.

19 stycznia gen. Okulicki wydał rozkaz o rozwiązaniu AK, zwalniający jej żołnierzy z przysięgi. Właściwie tego dnia wydał dwa rozkazy – oficjalny i tajny. W oficjalnym pisał m.in.: „Walki z Sowietami nie chcemy prowadzić, ale nigdy nie zgodzimy się na inne życie, jak tylko w całkowicie suwerennym, niepodległym i sprawiedliwie urządzonym społecznie Państwie Polskim. Obecne zwycięstwo sowieckie nie kończy wojny. Nie wolno nam ani na chwilę tracić wiary, że wojna ta skończyć się może jedynie zwycięstwem słusznej sprawy, triumfem dobra nad złem, wolności nad niewolnictwem”.

W tajnym zaś zaznaczał: „AK zostaje rozwiązana. Dowódcy nie ujawniają się. Żołnierzy zwolnić z przysięgi, wypłacić dwumiesięczne pobory i zamelinować. […] Zachować małe dobrze zakonspirowane sztaby i całą sieć radio. Utrzymać łączność ze mną i działajcie w porozumieniu z aparatem Delegata Rządu”. To oznaczało jedno, że nie zrezygnowali z walki o niepodległość kraju.

W marcu 1945 roku Sowieci zadali polskiej konspiracji niepodległościowej kolejny potężny cios: w ciągu dwóch dni – 27 i 28 marca – aresztowali 16 członków kierownictwa Państwa Podziemnego z gen. Okulickim na czele. Po przewiezieniu do Moskwy urządzono pokazowy proces, na którym w większości zapadły długoletnie wyroki więzienia.

W kraju – mimo rozwiązania AK – nie słabły represje wobec jej członków. Więzienia, wyroki śmierci i wywózki do łagrów były na porządku dziennym, ale też krzepł opór wobec Sowietów i ich komunistycznych wasali. Działały konspiracyjna organizacja „Nie”, Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj, a następnie Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość. Powstało również wiele mniejszych i większych organizacji i oddziałów zbrojnych na bazie struktur AK, jak chociażby Ruch Oporu Armii Krajowej – ROAK. Wszystko to nazwane zostanie drugą konspiracją, choć należy pamiętać, że była ona kontynuacją i dziedzictwem Armii Krajowej.

Komuniści, widząc, że mimo przytłaczającej przewagi i wsparcia ze strony Sowietów nie mogą zniszczyć konspiracji – „rozładować lasów”, jak to określali – postanowili ogłosić amnestie. Pierwsza była 2 sierpnia 1945 roku. Szybko okazało się, że to pułapka, dzięki której zapełniły się więzienia i transporty kolejowe na wschód. Nie inaczej było też podczas drugiej amnestii, ogłoszonej 25 lutego 1947 roku. Stalinowskie represje wobec podziemia niepodległościowego zakończyły się dopiero w 1956 roku, po tzw. „Odwilży”, ale nie oznaczało to wcale, że komunistyczne władze pozostawiły ludzi z akowskim rodowodem w spokoju. Wciąż trwała inwigilacja, wciąż nie można było usłyszeć pełnej prawdy o AK.

Wciąż aktualne były postulaty Testamentu Polski Walczącej, który ogłosiła Rada Jedności Narodowej 1 lipca 1945 roku w proteście wobec bezprawnego przejmowania władzy przez komunistów i terroru sowieckich służb bezpieczeństwa. Jego pierwsze dwa punkty brzmiały: „1. Opuszczenie terytorium Polski przez wojska sowieckie oraz przez rosyjską policję polityczną. 2. Zaprzestanie prześladowań politycznych”.

Akowskie oddziały były rozbrajane i NKWD przystępowało do represji. Niedawne gestapowskie katownie i więzienia enkawudziści zapełniali polskimi konspiratorami i żołnierzami. Nie inaczej było po przekroczeniu przez Armię Czerwoną Bugu, którą to rzekę Stalin uznał za nową granicę polsko-sowiecką. Tu jednak nastąpiła kolejna odsłona dramatu. Najpierw w Chełmie, a następnie w Lublinie (wyzwolonym przy pomocy oddziałów AK) zainstalował się Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego i ogłosił swój manifest.

Pod tą szumną nazwą kryły się marionetkowe władze, całkowicie zależne od Stalina i wypełniające skrupulatnie jego polecenia. A jedna z głównych dyrektyw sowieckiego dyktatora nakazywała zupełne zniszczenie AK, jako głównej siły stojącej na przeszkodzie do zwasalizowania Polski.

W Polsce Lubelskiej, jak zaczęto nazywać terytorium zajmowane przez Armię Czerwoną, wojska NKWD i służby bezpieczeństwa prowadziły bezpardonową walkę i terror z „zaplutymi karłami reakcji”, jak komunistyczna propaganda zaczęła nazywać akowców. Nie mogli oni też czuć się bezpieczni w wojsku Berlinga, gdzie zaczęła ich tropić i prześladować Informacja Wojskowa (w istocie sowiecki kontrwywiad).

Warto tu też wspomnieć o Powstaniu Warszawskim, jego genezie, które często jest poddawane krytyce jako bezsensownego zrywu Polaków. Czy faktycznie bezsensownego?, czy też stanowiącego o tym, że Polska walczyła o wyzwolenie kraju do końca… Na wieść o zbliżaniu się sowieckiego frontu 1 sierpnia 1944 roku w Warszawie wybuchło powstanie. Dowództwo AK liczyło na to, że Armia Czerwona przyjdzie mu z pomocą, a Stalin nie będzie mógł nie uznać prawowitych polskich władz w ich stolicy.

Stalin rozkazał zatrzymać ofensywę na linii Wisły i czekać, aż Niemcy rozprawią się z powstaniem. W ten sposób, rękami Hitlera, Sowieci usunęli najgroźniejszą dla siebie przeszkodę na drodze do podporządkowania sobie Polski – Warszawę. Polska poniosła kompletne fiasko i niestety nie mogła liczyć na pełne wsparcie innych krajów. Staliśmy się ponownie kartą przetargową w niekorzystnym dla nas układzie politycznym.

Sen o wolnej Polsce jeszcze nie miał się ziścić. Polska stawiała opór od początku wojny. Poniosła wielką ofiarę. Zachód asekurował się od takich sytuacji. Czasem zastanawiam się nad tym jakby potoczyły się losy krajów zachodnio – europejskich, gdyby nie opór Polaków w trakcie II Wojny Światowej i zrywu zbrojne niektórych państw. Europa nie byłaby zupełnie wolna i nie miałaby obecnego wymiaru jaki ma dzisiaj. Oficjalnie, przecież złożyła broń a kraje zachodu nie stawiły takiego oporu jak kraj nad Wisłą. Przekornie sytuacje w historii lubią się powtarzać może trochę tylko zawsze z nieco innym scenariuszem i politycznym geo – układem.

Po II Wojnie Światowej zawiązała się nowa zbrojna organizacja czynnie przeciwstawiająca się sowietyzacji Polski. Mowa tu o Żołnierzach Wyklętych. Byli oni żołnierzami polskiego powojennego podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego. Przeciwstawiali się podporządkowaniu ZSRR /ZSRR – Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich/.

Walcząc z siłami nowego agresora, musieli  oni zmierzyć się z ogromną, wymierzoną w nich propagandą Polski Ludowej, która nazywała ich „bandami reakcyjnego podziemia”. Z kolei osoby działające w antykomunistycznych organizacjach i oddziałach zbrojnych, które znalazły się w kartotekach aparatu bezpieczeństwa, określono mianem „wrogów ludu”.

Mobilizacja i walka Żołnierzy Wyklętych była pierwszym odruchem samoobrony społeczeństwa polskiego przeciwko sowieckiej agresji i narzuconym siłą władzom komunistycznym, ale też przykładem najliczniejszej antykomunistycznej konspiracji zbrojnej w skali europejskiej, obejmującej teren całej Polski, w tym także utracone na rzecz Związku Sowieckiego Kresy Wschodnie II RP.

Uczestników ruchu partyzanckiego określa się też jako „żołnierzy drugiej konspiracji” lub „Żołnierzy Niezłomnych”. Sformułowanie „Żołnierze Wyklęci” powstało w 1993 roku – po raz pierwszy użyto go w tytule wystawy „Żołnierze Wyklęci – antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.”, zorganizowanej przez Ligę Republikańską na Uniwersytecie Warszawskim. Jego autorem był Leszek Żebrowski. W ich szeregach byli też akowcy.

Żołnierze Wyklęci stanowili polskie zbrojne podziemie niepodległościowe, które od 1944 r. walczyło przeciwko sowieckiej okupacji i narzuconej przez Moskwę władzy komunistycznej. Przez zwalczający ich reżim nazywani byli „bandytami” i „faszystami”. Polacy po wojnie nadal przeciwstawiali się władzy komunistycznej. Spuścizną tej walki jest też walka Związków Zawodowych „Solidarność”. Obecnie komunizm powrócił i lewicowe rządy są dominujące. Czyżby przekorność historyczna.

Historię często zakłamywano, wypaczano ją celowo, by była posłużna panującym narracjom politycznym a nie obiektywnemu przedstawianiu prawdy historycznej.  Historię zakłamuje się nadal. Żołnierzy niezłomnych, Żołnierzy Armii Krajowej, który walczyli o Polskę mając pełną świadomość trudnej sytuacji w jakiej jest ojczyzna, starano się wymazać ze społecznej pamięci.

Czy historię powinno zakłamywać się nadal? Na pewno to nie służy prawdzie historycznej ani nie czyni z nas narodu wolnego i suwerennego. My jako Polacy mamy patriotyczny obowiązek pamiętać o dziejach naszej ojczyzny, przywoływać ją, dbać o nią, gdyż stanowi ona o naszej tożsamości narodowej. To nasze narodowe dziedzictwo. Prawda historyczna zawsze wcześniej, czy później ujrzy światło dzienne a zniekształcanie przekazu historycznego przyczynia się do zachwiania jej. Zawsze zrodzą się nowi bohaterowie, zawsze zrodzą się ci, którzy walczyć będą niezłomnie o krwawą spuściznę naszych dziadów, pradziadów, pamięć historyczną, gdzie nikt jej nie zakłamie. Nasza walka o wolny kraj, nasza wiara w suwerenność i niepodległość oraz nieuległość i nieugiętość bohaterów,  ludzi niezłomnych to sól historyczna naszej ziemi.
Tekst: Beata Lewandowska
*źrodła historyczne

Prezes Stowarzyszenia "Gdańsk Miasto Marzeń"

Od urodzenia mieszkanka miasta Gdańsk, orunianka, malarka, graficzka, poetka fotografka, felietonistka, publicystka na Portalu Gdańsk Miasto Marzeń.

Manager środowisk artystycznych
Członek KMPOiW "Solidarność"

Pokrewne wpisy

Zostaw komentarz

* Korzystając z tego formularza wyrażasz zgodę na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę witrynę.

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia. Założymy, że to Ci odpowiada, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie